Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Chciałam się taką refleksją podzielić. Może jestem najbardziej Ślązaczką z tych zgromadzonych tu, bo akurat to badałam i po mieczu, i po kądzieli. Jeśli o mnie chodzi, mi do szczęścia, do poczucia własnej tożsamości i do jej kultywowania nie są potrzebne żadne zapisy (Oklaski), ale rozumiem, że warstwa symboliczna w naszym kraju jednakże istnieje i są ludzie, którym do szczęścia ten wpis potrzebny jest.
Uważam, że jeśli jakakolwiek grupa, nawet uznająca się za Marsjan, będzie spełniała kryteria, które póki co są w tej ustawie, i będzie miała poczucie swojej odrębności, będzie chciała ją kultywować, to jej wola powinna decydować o takiej możliwości, póki mamy wolny kraj. Tylko chciałabym, żebyśmy odeszli, także w dyskusji na tej sali, od takiego plemiennego określania własnej tożsamości. Naprawdę jesteśmy na etapie obywatelskiego poczucia i myślenia o sobie jak o narodzie w kontekście obywatelstwa, a nie krwi i plemiennych kryteriów, a niestety nawet ci, którzy zaprzeczają tym argumentom, na nie się powołują.
Myślę, że ta ustawa, która jednakże wprowadza takie kryteria, ma na celu głównie ochronę przed takimi plemienno-historycznymi zakusami i weryfikowaniem, kto jest, a kto nie jest prawdziwym Polakiem, i czy ma prawo do kultywowania i poczucia własnej tożsamości, czy nie. Ta ustawa nie kreuje narodowości i grup etnicznych. Ona pozwala tym, którzy mają takie poczucie, bez kolizji z większością (Dzwonek) kultywować to. Tyle z mojej strony.