Uzasadnienie wniosku o wotum nieufności wobec Ministra Szyszki (video i tekst)

Panie Marszałku, Wysoka Izbo,

 Dzisiaj będziemy debatowali nad sprawą niezwykle istotną. Pochylimy się  nad poważnym problemem. To nie jest klasyczna debata nad udzieleniem wotum nieufności złemu ministrowi.  To nasz parlamentarny proces nad sprawą ministra Szyszki. Bo w tych kategoriach, w kategoriach sądu,  musimy rozpatrywać efekty działalności tego ministra.

Jak bowiem inaczej nazwać to czego świadkami jesteśmy na co dzień? Każdy Polak wychodząc z domu widzi efekty twórczości Pana Ministra. Oglądając się w lewo dostrzega wykarczowany przez dewelopera hektar lasu. Oglądając się w prawo dostrzega rzeź drzew w parkach. Tak jest codziennie od trzech miesięcy. Milionom Polaków w drodze do pracy, w drodze do znajomych,  w drodze do domu towarzyszy łoskot pił i siekier. 2 miliony drzew. 2 miliony drzew barbarzyńsko wykarczowanych, bo takie prawo przyśniło Ministrowi Szyszce.

Oto podstawa aktu oskarżenia.

Sprawa Szyszki, to kwintesencja państwa PiS. Jak w pigułce mieszczą się tu wszystkie patologie tych rządów. Pycha, nienawiść, kumoterstwo, nepotyzm, nie pohamowanie w niszczeniu, obłuda i zwykłe kłamstwa. Do tej pory widziały to jednak tylko poszczególne grupy obywateli. Tych, których konkretne rozwiązania tej ekipy wprost dotykały. Teraz zaś prawdę o tych rządach, prawdę o ministrze środowiska dostrzegają  już wszyscy.

Minister Szyszko,  minister środowiska, który za honor powziął zniszczenie polskiej przyrody.

Zacznę zatem przedstawiać ten akt swoisty oskarżenia. Drzewa są milczącymi świadkami tego procesu. My(Platforma Obywatelska) zatem będziemy oskarżali w ich imieniu.

Panie Marszałku, Wysoka Izbo,

Jan Szyszko, pełniąc funkcję Ministra Środowiska, działa na szkodę obywateli, obywateli naszego kraju i  polskiego środowiska, środowiska, które na mocy ustaw    i przypisanych mu kompetencji winien chronić – a prowadzi w sposób niedopuszczalny skandaliczną, anachroniczna politykę ekologiczną. Na nasz i kolejnych pokoleń rachunek! Jego rządy w ministerstwie to  destrukcja systemu ochrony środowiska w Polsce.   To zwrot ku historycznie skompromitowanym ideom rabunkowej eksploatacji zasobów naturalnych, w tym przyrodniczych. Jednocześnie Minister kompromituje nasz kraj, i to nie tylko na arenie międzynarodowej, ale  i w oczach odpowiedzialnych, kochających ojczystą przyrodę Polaków.

Na potwierdzenie przytoczę, siłą rzeczy tylko kilka przykładów.

Najnowszym jest LexSzyszko – przyjęta 16 grudnia na nielegalnym posiedzeniu w Sali kolumnowej, ustawa o zmianie ustawy o ochronie przyrody, niekonstytucyjna, niezgodna z dyrektywami europejskimi i podstawowymi zasadami praktyki legislacyjnej oraz prawem obywateli i ich organizacji do udział w podejmowaniu decyzji. Ustawa, która już spowodowała i powoduje hekatombę drzew w Polsce. Ustawa, pozornie poselska, która umożliwiła ministrowi Szyszce przeprowadzenie  w podejrzanym tempie i okolicznościach, równie podejrzane, masowe wycinki drzew. W miastach i na obszarach wiejskich a także w lasach.

To z inicjatywy i na skutek aktywności Ministra trwa kroczący demontaż instytucji ochrony środowiska w Polsce. Pierwszym jego przejawem były zmiany personalne w agendach podległych resortowi; Lasach Państwowych, Parkach Narodowych, generalnej i regionalnych Dyrekcji Ochrony Środowiska, Inspektoratach Ochrony Środowiska itd . Dotyczyły one nie tylko zarządzania tymi instytucjami i będących w ich dyspozycji środkami publicznymi, ale i gremiów doradczych np. Państwowej Rady Ochrony Przyrody.  Usuwani są eksperci i naukowcy nie podzielający stanowiska Jana Szyszki i jego prymitywnych, anachronicznych poglądów na ochronę przyrody. Panie Ministrze, gdzie Pan te nauki pobierał? Szkoła  w Toruniu takiej historii jeszcze nie ma.  Tym nie mniej Minister konsekwentnie wspiera ten alternatywny obieg naukowy organizując za publiczne pieniądze konferencje i sympozja.

Przykłady?.:

– organizacja w Tucznie, międzynarodowej konferencji i warsztatów ministerialnych na temat roli lasów borealnych w bilansie CO2  gdzie zaprezentowano ponad dwudziestoletnie badania w zakresie pochłaniania dwutlenku węgla przez lasy oraz koncepcje leśnych gospodarstw węglowych;

– organizacja, przy współpracy z Ministerstwem Rozwoju międzynarodowej konferencji ministerialnej  w Tucznie na temat obiegu zamkniętego w terenach niezurbanizowanych;

 –  organizacja w Sejmie, z okazji 1050. Rocznicy Chrztu Polski, wspólnie z Kongregacją Nauki Wiary Watykanu z udziałem 32 państw świata międzynarodowej konferencji „ Zrównoważony rozwój w świetle Encykliki Ojca świętego „Laudato Si”;

 – organizacja przez Ministerstwo Środowiska, Parlamentarny Klub Prawa i Sprawiedliwości, Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu przy współpracy z Parlamentarnym Zespołem d.s Zrównoważonego Rozwoju Europy, Stowarzyszenia na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju Polski i Samodzielnej Pracowni Oceny i Wyceny Zasobów Przyrodniczych konferencji „Puszcza Białowieska- mity, fakty i przyszłość”;                                                                                                                                      

– organizacja przez Ministerstwo Środowisko z zainteresowanymi parafiami na terenie Polski  obwoźnej wystawy „Puszcza Białowieska – lasy naturalne czy też dziedzictwo kulturowe miejscowej ludności”;

– organizacja w Parlamencie Europejskim przez Ministerstwo Środowiska i Panią poseł PE Jadwigą Wiśniewską seminarium i wystawy na „Puszcza Białowieska – lasy naturalne czy też dziedzictwo kulturowe miejscowej ludności”.

Publiczny skandal wywołały pierwsze finansowe decyzje resortu w podległym mu Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska. To odebranie Małopolsce pieniędzy na współfinansowanie walki ze smogiem w ramach unijnego programu Life z jednoczesnym przeznaczeniem 27-milionowego  „odszkodowania” dla toruńskiej  Lux Veritatis Ojca Rydzyka .To wstrzymywanie finansowania programów likwidacji niskiej emisji dla samorządów  i kierowanie setki milionów złotych na tyleż kosztowne co nieefektywne geotermie.  To „karanie” organizacji pozarządowych, które sprzeciwiały się polityce Ministra  w sprawie Puszczy Białowieskiej odbieraniem im środków na projekty związane   z ochroną przyrody.

Natomiast  w ramach funkcjonowania Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska    i Gospodarki Wodnej, powołana przez Zarząd Wszechnica, „celem wspierania działań na rzecz ochrony środowiska i dziedzictwa przyrodniczego, szczególnie zaś inicjowania i podejmowania różnych działań zmierzających do podniesienia stanu świadomości ekologicznej społeczeństwa”. Przykładowe tematy prelekcji: „Żołnierze Wyklęci”; „Stosunki polsko-żydowskie”; Islam – szansa czy zagrożenie?”.

Z inicjatywy i pomysłu Ministra procedowane są w Sejmie kolejne „poselskie” projekty ustaw rujnujące wypracowany i sprawdzony system instytucji ochrony środowiska zapewniający wymaganą m.in. przez UE partycypację społeczną. To ministerstwo de facto przygotowało zabójczy pakiet nowelizacji kluczowych ustaw.  Niszczą one polski system ochrony środowiska i blokują udział obywateli w postępowaniach środowiskowych. Pakiet ten zakłada m.in. likwidację Regionalnych i Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, likwiduje wpływ samorządów województw na kształtowanie i finansowanie polityki środowiskowej w regionach oraz pozbawia wpływu  społeczeństwo na wydatkowanie publicznych środków na ochronę środowiska.

Wreszcie na skutek działań Ministra Środowiska Polsce nieustannie grozi międzynarodowy skandal wizerunkowy i … finansowy. Rząd nie przestrzega bowiem zobowiązań w sprawie Puszczy Białowieskiej,   jakie nałożył na nią Komitet Światowego Dziedzictwa UNESCO. Od 2016 roku, wbrew stanowisku uznanych naukowców i przy protestach ekologicznych organizacji pozarządowych, trwa zwiększona wycinka w Puszczy Białowieskiej. Ta kuriozalna decyzja ministra Środowiska, degradująca jeden z nielicznych zachowanych pierwotnych lasów, tym samym najcenniejszych obszarów przyrodniczych w Europie, odbiła się szerokim echem na świecie.

Panie Ministrze, czy zdaje Pan sobie sprawę, że Puszczy nie niszczyli ani zaborcy ani naziści ani komuniści?  Dopiero Pan!

Zaalarmowane UNESCO zobowiązało  Polskę  do wstrzymania wycinki i pilnych prac naprawczych. Niestety, Minister na wiele sposobów łamie zobowiązania wobec UNESCO i nie stosuje się  do rekomendacji jego misji. Grozi to wpisaniem Puszczy na Listę Światowego Dziedzictwa w Zagrożeniu  i będzie mieć fatalne skutki dla Polski. Także Komisja Europejska wszczęła procedurę sprawdzającą przeciw Polsce,    która będzie skutkować  skierowaniem pozwu przeciw Polsce do Trybunału ale też utratą unijnego finansowania –  nie tylko dla projektów przyrodniczych, także inwestycyjnych, bo zgodność z europejskimi normami środowiskowymi i udziałem społeczeństwa w ich ocenie jest nieprzekraczalnym warunkiem  finansowania.

Naukowcy i organizacje ekologiczne alarmują o lekceważeniu przez Ministerstwo Środowiska podstawowych regulacji UE dotyczących ochrony przyrody, w tym niezgodności stanowionego prawa z obowiązującymi dyrektywami. Niestety, opinie te, będące zdaniem ministerstwa, „wynikiem zniekształconej świadomości”, nazywane są „nowomową” i skutkiem „podporządkowania lewackiej ideologii”  Natomiast  obszary chronione w ramach europejskiej sieci natura 2000 mają być podobno efektem presji wywartej na nasz kraj by stały się  barierą rozwoju gospodarczego.                        Europejskie regulacje dotyczące ochrony przyrody, prowadzą, zdaniem ministra,     do destrukcji siedlisk i zaniku gatunków, czego przykładem jest Puszcza Białowieska. Inne oceny tej rzeczywistości to dla ministerstwa „faktoidy i postprawdy”

Pomysłem Ministra jest też wypełnianie naszych zobowiązań  w zakresie wykorzystania odnawialnych źródeł energii poprzez współspalanie z węglem biomasy I to w postaci tzw drewna energetycznego, masowo „pozyskanego” w polskich lasach oraz drewna rozbiórkowego w tym ‘moralnie” zużytych mebli i wyposażenia, z tablica Mendelejewa w składzie.

I to wszystko gdy Światowa organizacja zdrowia alarmuje, że Polska ma najgorszą jakość powietrza wśród wszystkich państw członkowskich Unii Europejskiej.  Niestety, Minister Środowiska nie podejmuje żadnych działań, które mogłyby tę sytuację zmienić, wręcz przeciwnie, zdążył wybić zęby przyjętemu jeszcze  przez rząd PO-PSL Krajowemu Programowi Ochrony Powietrza wycofując, kierowane do samorządów, finansowanie walki z niską emisją.

Pan Minister za to w Sejmie, 26 stycznia, w imieniu rządu, przedstawia swoje hipotezy; że za smog jest odpowiedzialne między innymi… położenie Polski.  Dowodzi, że problemu ze smogiem nie mają Hiszpania, Portugalia, kraje skandynawskie i kraje leżące nad Oceanem Atlantyckim. Bo?  „Przy zachodnich wiatrach jest nawiewane raczej czyste powietrze znad oceanu, a o ile są wiatry  w drugą stronę, jest to wywiewane na ocean, wraca. – Przyczyną smogu są także naturalne zanieczyszczenia glebowe. Pyły te mają średnicę taką samą jak pyły PM2,5 oraz PM10. W krajach skandynawskich, Wielkiej Brytanii, Szkocji, Irlandii i innych, które są w otoczeniu dużych zbiorników wodnych jest dużo mniejsze zapylenie niż w krajach kontynentalnych”

Przebojem, wzbudzającym szczególną konsternację jest, z uporem lansowana przez Ministra Szyszkę jego koncepcja polityki klimatycznej. Otóż zamiast redukcji emisji,  dwutlenek węgla mają pochłaniać  polskie lasy i w ten sposób te emisje „bilansować” Tylko, że jak wyliczyli fachowcy aby to „bilansowanie” miało sens to dla samej elektrowni Bełchatów należałoby posadzić ponad 1 100 tys. ha lasów sosnowych zajmując prawie 4 proc. powierzchni Polski. A do tego   z obowiązkiem utrzymywania go przez dziesiątki lat!

Trudno się dziwić, że koncepcja, która, dla swej skuteczności, wymagałaby powrotu do lesistości Polski co najmniej z czasów Mieszka I,  nie spotkała się dotąd nigdzie   z poważnym potraktowaniem. Niestety, służy ona ministrowi na arenie międzynarodowej jako jedyny argument  w negocjacjach polityki klimatycznej. To wunderwaffe, które ma, zdaniem Jana Szyszki, pozwolić Polsce wykorzystywać, jako główne źródło energii, „przebogate” zasoby energetyczne w postaci węgla kamiennego i brunatnego.

Także zagraniczna polityka, w ramach Grupy Wyszehradzkiej, uprawiana  przez Ministra, nie dość, że nie przynosi żadnych rezultatów, to kompromituje nas też na regionalnej arenie międzynarodowej.      I nie chodzi nawet o to, że szefowie delegacji Ministerstw Środowiska  Czech, Słowacji i Węgier a także Bułgarii, Rumunii i Ukrainy sadzani są za stołem prezydialnym w ministerialnej stodole w Tucznie  z imponującymi porożami nad głowami. Chodzi o lansowane tam egzotyczne koncepcje „leśnych gospodarstw węglowych” i naszego sposobu na zachowanie bioróżnorodności (w tym ofertę eksportu żubrów do krajów niekoniecznie tym zainteresowanych). Ich wdrożenie (tzn autorskich Ministra koncepcji) na poziomie globalnym, poprzez odpowiednie rozwiązania legislacyjne – winne, zdaniem Ministra,  znaleźć odbicie w unijnej polityce klimatycznej. Nie znajduje!

To z powodu niekompetencji Ministra Szyszki Polska przegrywa w Brukseli jakże istotną bitwę w batalii klimatycznej w sprawie reformy ETS (uprawnień do emisji CO2) i jej sztandarowej dyrektywy o handlu tymi emisjami.

28 lutego odbyła się Rada UE ds. Środowiska.  To data, która zapisze się swą specyfiką w historii polityki klimatycznej. Polska została wyprowadzona w las (dosłownie i w przenośni)   nie przez obce „zielone ludziki”  a przez niekompetencje własnego ministra i jego leśne opowieści, że:  negocjować należy twardo, „rozganiając to całe dekarbonizujące dekadenctwo” (jak nazwał to obrazowo komentator). Wg ministra podstawa prawna jest zła, zwłaszcza, że na unijnym prawie zna się lepiej niż jego autorzy. Poza tym mamy lasy, które zawojowały świat na COP w Paryżu.

Wynik? Wracamy do lasu, polskiego lasu,  stawiamy kosy na sztorc i idziemy ze skargą do Trybunału!

Forsowanie na siłę koncepcji wyłączenia Polski z ETS jest nawet dla naszych potencjalnych sojuszników tak egzotyczne, że nikt nas nie traktuje poważnie.  W efekcie zamiast negocjować z Brukselą, przekonujemy  jak bardzo wszystkich ogramy. Rezultat tych negocjacji jest więc dla Polski najsłabszy od wielu lat.

Wszystko co było w zasięgu negocjacji i co pozwoliłyby zyskać czas i warunki by mniej boleśnie reformować naszą elektroenergetykę , przegraliśmy z kretesem. Polityka zagraniczna uprawiana przez Ministra jest jak widać lustrzanym odbiciem polityki zagranicznej PiS.  Także w tym, że ostateczny rachunek zapłacą Polacy!  Tym razem w cenach energii. A te, jak wiadomo na cenach samej energii się nie kończą.

Wysoka Izbo,

Polityka ekologiczna jest obszarem szczególnym, wymagającym nie tylko wysokich kompetencji merytorycznych ale i szczególnego szacunku dla ludzi i środowiska naturalnego. To środowisko z jego zasobami przyrodniczymi, jest niewątpliwie jednym z największych bogactw, którym dysponuje nasz kraj. Tym bardziej pieczę nad tym dziedzictwem sprawować można jedynie w porozumieniu i partycypacji społecznej a także z poszanowaniem obowiązujących reguł.  Tej kompetencji Minister Jan Szyszko niewątpliwie nie posiada .

Poważne też wątpliwości budzą inne kwalifikacje Ministra, a raczej ich brak.

Otóż Pan Minister ma poważne problemy związane z oświadczeniami majątkowymi, gdzie podtrzymuje, poświadczając to własnymi podpisami że w latach 1994-2011  kupił od państwa w sumie 1,67 mln hektarów ziemi rolnej. To mniej więcej 160 Białowieskich Parków Narodowych. To powierzchnia tak ogromna, że deklaracje Ministra muszą budzić wątpliwości, zwłaszcza, że te olbrzymie połacie ziemi Jan Szyszko konsekwentnie wymienia w wielu rokrocznie odnawianych oświadczeniach majątkowych a w 2016 roku składając korektę dwóch oświadczeń majątkowych, podtrzymał że ma pięć obszarów ziemi po kilkaset tysięcy hektarów. Na wezwanie Komisji Etyki Poselskiej minister Szyszko odpowiedział, że „nie jest w stanie” podać też aktualnej wartości swych nieruchomości. Dotyczy to też stodoły „laboratoryjno-mieszkalnej” stojącej na „polach doświadczalnych” ministra w gminie Tuczno. 7 marca, ministerstwo środowiska sprostowało oświadczenie ministra ogłaszając, że „jest to oczywista pomyłka pisarska bo zamiast jednostki miary m2 został wpisany hektar”.   Co z pozostałymi oświadczeniami i pozostałymi „nieścisłościami”?  I dlaczego poważne, pod rygorem odpowiedzialności karnej składane oświadczenie   i ministra i posła „prostują” służby prasowe?  Hektary stają się metrami, stare złote mieszają się z nowymi, nie zgadzają się daty. I oświadcza to  profesor zwyczajny i wieloletni szef Samodzielnej Pracowni Oceny i Wyceny Zasobów Przyrodniczych na SGGW!

Panie Marszałku, Wysoki Sejmie,

Mamy więc oto sytuację, że urzędujący, konstytucyjny minister bądź nie ma wystarczających kwalifikacji intelektualny, by choćby „ogarnąć”  swój majątek i rzetelnie to oświadczyć, bądź…moralnych. Z mówieniem prawdy.  Tertium non datur!

Jest jeszcze jedna delikatna sfera działalności Ministra. Dotąd Polacy nie doczekali się wyjaśnienia stawianych Ministrowi publicznie zarzutów nepotyzmu.  A czystość relacji w tym zakresie należy wszak do podstawowych wymogów stawianym w cywilizowanym państwie wysokim urzędnikom państwowym.

Panie Marszałku, Posłanki, Posłowie

Wreszcie sprawa ostatnia. Podsumowująca ten swoisty akt oskarżenia. Julia Hartwig kiedyś powiedziała, że w świecie brak jej powagi. Pamiętam, jak uderzyła mnie wtedy trafność tej konstatacji  i to,  jak wielką i podstawową potrzebą społeczną jest powaga rządzenia,   powaga sprawowania władzy. Dziś tę wypowiedź przywołuję nie bez powodu. To właśnie brak powagi  w sprawowaniu urzędu konstytucyjnego ministra polskiego rządu jest ostatnim zarzutem wobec Jana Szyszko.  Ten brak powagi przejawia się nie tylko w sposobie sprawowania funkcji ale i meritum podejmowanych decyzji. I jakże łatwo jest się tym brakiem powagi zarazić! I  ulec pokusie zbudowania tego wystąpienia wyłącznie z cytatów z Ministra, przedstawienia li tylko swoistego komiksu złożonego z memów, krążących  w internecie.  W rodzaju: ” dwutlenek węgla emitowany w Polsce jest gazem życia dla żywych zespołów przyrodniczych, by stawały się coraz lepsze, i o tym będę rozmawiał  z unijnym komisarzem ds. klimatu i energii”. Wypowiedź ta wygrała konkurs na „Klimatyczną bzdurę roku” portalu „Nauka o klimacie”. Czy też ” Globalne ocieplenie „to na pewno była decyzja polityczna”.  Albo o smogu: „Na Saharze jest zapylenie znacznie większe, niż w Europie, pył się unosi, jest zawiewany do Europy i również do Polski”.

Jak to nazwać?  Dowcip?  Nie. To tragedia. Napisana, przez pupila Ojca Dyrektora, w kilku aktach. Mam nadzieję, że dobiega ona do końca. Dla dobra polskiej przyrody. Przyszłych pokoleń.

Dla dobra Polski!

 


Opublikowano

w

,

przez