W ramach debaty „Pierwsze czytanie przedstawionego przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej projektu ustawy o dodatku solidarnościowym przyznawanym w celu przeciwdziałania negatywnym skutkom COVID-19” zadawałam trzykrotnie pytania. Od początku jego kadencji rosną koszty utrzymania Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy. Dziś przekraczają wszelkie granice – w 2020 roku przewidziane wydatki mają sięgać prawie 200 mln zł.Prezydent natomiast proponuje bezrobotnym żałosny dodatek nazywając go solidarnościowym.! Zapytałam więc z mównicy sejmowej – „Może by pan pomyślał o prawdziwej solidarności z obywatelami też w inny sposób. Np rezygnując z luksusowych wydatków: w tym złotego pióra za 158 tys zł i apaszki za 18 tys.? Zwłaszcza, że koszty utrzymania kancelarii Prezydenta w dobie kryzysu, są równe utrzymaniu dworu brytyjskiego.” Co więcej, na tzw dodatek solidarnościowy złożą się pracodawcy. Będzie on pokrywany z Funduszu Pracy zasilanego przez Fundusz Przeciwdziałania COVID-19. Duda ze swoim PiS-owskim dworem wypada jeszcze bardziej ekstrawagancko na tle innych monarchii europejskich np. utrzymanie króla w Niderlandach kosztuje 41.4 mln euro – czyli 183.81 mln zł, w Hiszpanii to zaledwie 8 mln euro – czyli 35.52 mln zł, a więc ponad 5 razy mniej niż naszego mieszkańca Pałacu Namiestnikowskiego.
Poniżej zapisy video i stenogramy każdego z wystąpień.
Pani Marszałek! Wysoka Izbo!
Ja myślę sobie, że taką największą hipokryzją i oszustwem tej ustawy to jest nazywanie zastąpienia dodatku czy zasiłku dla bezrobotnych jakimś rodzajem solidarności z tymi, którzy mają trudności. Panie prezydencie, a może by pan pomyślał o solidarności z obywatelami w jakiś inny sposób? Od początku pana prezydentury rosną niesamowicie wydatki na pańską kancelarię. W tej chwili wysokość utrzymania pana i pańskiego dworu jest równa utrzymaniu dworu brytyjskiego. Tyle tylko, że jak porównują to media, statystyczny Brytyjczyk na swój dwór wydaje dwa razy mniej niż Polak. Nie mówiąc już o tym, że dwór hiszpański kosztuje pięć razy mniej niż pański dwór. Może by wykazać się solidarnością (Dzwonek) w ten sposób, żeby zrezygnować ze złotych piór…
Wicemarszałek Małgorzata Gosiewska: Dziękuję bardzo, pani poseł.
Poseł Gabriela Lenartowicz: …za 158 tys. i za 180 tys. – z apaszek. (Oklaski)
Pani Marszałek!
Zwracam się z takim postulatem, jeśli będzie do tego potrzebna przerwa, pani marszałek, to będzie to wniosek o przerwę. Chodzi mi o to, żeby mimo wszystko traktować jednakowo wszystkich występujących, jeśli chodzi o limit czasu. Z jednej strony mamy do czynienia z wyłączaniem mikrofonu – to akurat nie do pani marszałek bezpośrednio – nawet w połowie zdania, a z drugiej strony w tej chwili na 15-minutowy limit wystąpienia pan minister…(Poseł Sylwester Tułajew: 5-minutowe.) 15-minutowy limit miał pan minister Mucha i przekroczył go o dalsze 10 minut. Więc proporcje są chyba nie takie. (Poseł Sylwester Tułajew: 5 minut miał, pani poseł.)
Druga kwestia to jednak pouczenie występujących o tym, żeby się trzymali swojej roli. Po pierwsze, jeśli to jest wnioskodawca, to wnioskodawca. Pani minister nie odpowiada na pytanie i tak naprawdę wchodzi w rolę wnioskodawcy. (Dzwonek) I mówimy tu o takich historycznych kwestiach. Wedle uznania pani marszałek, czy pani marszałek pouczy w ten sposób, czy zastosuje ten równy limit dla wszystkich. Dziękuję.
Pani Marszałek! Wysoki Sejmie!
Tak zastanawiam się, jak to się stało i za jaką przyczyną. 1 maja na pana prezydenta spłynęła jasność, jak opisuje to w uzasadnieniu wnioskodawca, że na skutek pandemii mogą jednak ucierpieć pracownicy… I jak to się stało, że jednak nie poczekał do Matki Boskiej Królowej Polski, której święto w tym roku przypada następnego dnia? Wtedy ta jasność by mu powiedziała, że jednak może sięgnąć do propozycji składanych przez Koalicję Obywatelską, przez senatorów i przyjąć mądre i skuteczne rozwiązania, które rzeczywiście są rozwiązaniami solidarnościowymi, a nie przedwyborczymi. (Poseł Henryk Kowalczyk: Ale pytanie.)