.
Chodziłam jako dziewczynka z „marzyną”, zwaną też na Śląsku „goikiem” czy „moikiem” To był czubek obeschłej po Świętach Bożego Narodzenia choinki ozdobionej bibułkowymi kwiatkami i wstążkami
Pamiętam, śpiewaną przy tym piosenkę:
„O Marzyna krasna, dzieci, husi pasła.
Na zeline łóce straciła papucze.
Przyszła do dóm z płaczym, dostała karbaczym.
Od maciczki butym, od taciczka prutym…
Tak to zapamiętałam ale ku mojemu zaskoczeniu odkryłam starosłowiański pierwowzór.
Polecam też odkryty w tej kwerendzie niezwykły artykuł Lucjana Malinowskiego o śląskiej tożsamości i zwyczajach z 1877 roku!

Dla zainteresowanych do przeczytania tutaj: https://gabrielalenartowicz.pl/wp-content/uploads/2025/04/ii1082974-0000-00-0001-1.pdf