O nierozwiązaną wciąż kwestię kryzysowej sytuacji na wschodniej granicy Polski zapytał mnie tygodnik Nowiny Raciborskie. Oto moja wypowiedź:
– Kryzys na polsko-białoruskiej granicy nie jest kryzysem li tylko polsko-białoruskim ani też nie jest klasycznym kryzysem/naporem migracyjnym na zamożne kraje UE, z jakim mieliśmy do czynienia w 2015 i 2016 roku. To zorganizowana przez Łukaszenkę, w odwecie za unijne sankcje, mająca wymusić wycofanie się z nich, próba destabilizacji w Unii Europejskiej. Wpisuje się też Łukaszenko w wieloletnią politykę Putina, działając w jego interesie a może nawet z inspiracji.
To granica z Unią Europejską i jako taka jest atakowana. I takiej trzeba strzec. Nie tylko wysyłając funkcjonariuszy, budując zasieki i mury na granicy. Wagę i wolę współpracy w tym zakresie podkreślaliśmy wielokrotnie jako Platforma Obywatelska. Niestety, oferta do tej pory nie została przyjęta. Nie odbyło się nawet oczywiste w takiej sytuacji posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
Polski rząd, polski prezydent nie może izolować działań Polski od agend europejskich (Frontex), lecz wzorem naszych sąsiadów (Litwy i Łotwy) powinien koordynować z nimi obronę całej granicy UE z Białorusią. Apelujemy o konkretne działania dyplomatyczne rządu i Prezydenta w ramach NATO; wszak najliczniejsze ostatnio loty z emigrantami startują z Turcji; sojusznika w ramach NATO ale też partnera gospodarczego, od którego kupujemy sprzęt wojskowy (m.in. drony do patrolowania granicy). Szkoda tylko, że na specjalnie zwołanym posiedzeniu, choć z inicjatywy Pani Marszałek Sejmu, a była to informacja rządu, nie usłyszeliśmy żadnej konkretnej propozycji ze strony władzy, odpowiedzialnej za nasze bezpieczeństwo. Należy przede wszystkim zadbać o europejską, ba, natowską, solidarność w przezwyciężeniu tego poważnego zagrożenia. I pełną przejrzystość działań, zwłaszcza, jak przystało na cywilizowany kraj, dostęp dziennikarzy do strefy przygranicznej.