W ramach pytań do pierwszego czytania rządowego projektu nowelizacji ustawy o komercjalizacji i restrukturyzacji przedsiębiorstwa państwowego „Polskie Koleje Państwowe” zwróciłam uwagę na konieczność wsparcia tych samorządów, których projekty lokalnych linii kolejowych zostały zakwalifikowane do realizacji w rządowym programie „Kolej plus”, a które nie są w stanie zabezpieczyć środków własnych na te tak ważne dla nich inwestycje. Miałam tu na uwadze reanimowaną linię z Raciborza do Racławic Śląskich.
Niestety, odpowiedź Sekretarza Stanu w Ministerstwie Infrastruktury Andrzeja Bittela nie pozostawia złudzeń; albo samorządy dołożą swój 15%.udział – a tu jako zobowiązane w ramach programu wskazane zostało województwo – albo projekt zastąpi inny w kolejce. Pytanie czy nasze samorządy lokalne temu podołają lub czy wesprą je marszałkowie: opolski i śląski pozostaje otwarte.
Poniżej nagranie z mojego wystąpienia i stenogramy, też odpowiedzi wiceministra
Oto stenogram sejmowy wypowiedzi
Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o komercjalizacji i restrukturyzacji przedsiębiorstwa państwowego „Polskie Koleje Państwowe”
Poseł Gabriela Lenartowicz:
Rząd chwali się podwyższeniem puli na Kolej Plus ale brakuje środków a konkretnie wkładu własnego samorządów, w tym od tych które podpisały się pod projektem rewitalizacji linii kolejowej 177 z Raciborza do Racławic Śląskich.
Udział własny na wynieść 15 proc. kosztów projektu. W przypadku 54-kilometrowej linii z Racławic Śląskich do Raciborza całość w cenach z jesieni zeszłego roku – przy założeniu elektryfikacji – 535 mln zł.
Przy czym powiaty: raciborski, głubczycki, prudnicki oraz gminy: Baborów, Głubczyce, Głogówek, Pietrowice Wielkie i Racibórz musiałyby znaleźć 80 mln zł na wkład własny.
To dla nich ogromne obciążenie, ograniczające nakłady na inne zadania.
Mimo, że projekt do dziś nie ma zagwarantowanego wkładu własnego został zgłoszony do finałowego etapu Kolei Plus a na jego potrzeby wykonano studium planistyczno-prognostyczne.
Trzeba jednak zwrócić uwagę także na bariery formalno-prawne. A mianowicie rewitalizacja linii kolejowych nie jest zadaniem własnym jednostek samorządu terytorialnego.
Zaś do zadań Zarządcy Infrastruktury Kolejowej należy budowa, modernizacja, odbudowa, rewitalizacja i utrzymanie linii kolejowej i to ten zarządca jako właściciel linii kolejowych pobierać będzie w przyszłości opłaty za dostęp do linii.
W związku z tym, że sytuacja na chwilę obecną nie zmieniła się, a w podobnej sytuacji znajduje się większość samorządów, pytam jak rząd zamierza tę kwestię rozwiązać
Sekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury Andrzej Bittel:
(-) to jest konkurs, do którego przystąpienie jest dobrowolne, którego zasady były znane i wyłożone na stole, dość dokładnie przedyskutowane, wszyscy wie- dzieli, na co się decydują. Jeśli ktoś się decydował, składał wniosek, realizował uproszczoną dokumentację techniczną, to wiedział, co robi.
Jeżeli ktoś teraz mówi, że go nie stać na 15%, to ja to rozumiem, bo oczywiście takie jest życie. Od momentu złożenia wniosku do dzisiaj mogło coś się zmienić w myśleniu samorządu, choć ja bym jednak stawiał na to, żeby realizować projekty kolejowe, bo one są ekologiczne, prorozwojowe, mają wiele bardzo pozytywnych aspektów. Zresztą większość państwa z całą pewnością wie to lepiej ode mnie.
Jestem pewien, że większość tych projektów znajdzie zapewnienie finansowania przez samorządy, bo etap teraz jest taki: została ogłoszona lista rankingowa.
(-) Te wszystkie podmioty zostały powiadomione o tym, że zostały wyłonione do realizacji projektów i mają teraz to potwierdzić, bo do wyłonienia było potrzebne oświadczenie.
My wierzymy samorządom. Jeżeli samorząd, szerokorozumiany wnioskodawca tych wniosków mówi, że ma środki, że jest gotowy je wyasygnować, to my wierzymy samorządowi i go nie nękamy, jak ktoś tutaj był uprzejmy stwierdzić. I taki samorząd teraz ma pracę do wykonania po swojej stronie, czyli musi przyjąć w stosownych procedurach zmiany w budżecie, w wieloletniej prognozie finansowej, pokazać to zabezpieczenie, i potem będzie podpisywał umowę realizacyjną, a w konsekwencji tego PKP PLK będzie ogłaszało postępowania przetargowe na realizację.
Zwracam też uwagę, że jednorazowy wydatek 80 mln dla samorządu wojewódzkiego… Rzeczywiście jak się powie, że to jest 80 mln, to wydaje się, że to dużo pieniędzy, zgadzam się. Ale jeśli to się podzieli na 5 lat, to już ta suma nie jest taka superimponująca, bo ten program zakłada ogłoszenie przetargu, realizację dokumentacji i w konsekwencji budowę.
(-) Jest to więc wydatek nie jednorazowy, nie roczny, tylko wieloletni, który jest do zaplanowania w budżetach.
Ja oczywiście chciałbym zrealizować wszystkie projekty, które zostały zgłoszone, ale konkurs tak jest skonstruowany, że ktoś się kwalifikuje, a ktoś się nie kwalifikuje. Oczywiście w sytuacji, w której jakiś zakwalifikowany samorząd jednak uzna, że nie stać go na realizację inwestycji, nie chce tej inwestycji albo się wycofuje, to wtedy będziemy chcieli realizować kolejne projekty, bo my mamy kwotę, którą chcielibyśmy zużytkować w ramach tych inwestycji. (-)
Nie będziemy zwiększali poziomu dofinansowania w żaden sposób. Ja takiego planu nie mam z dwóch powodów. Po pierwsze, byłoby to w mojej ocenie mało uczciwe wobec tych, którzy podjęli rękawice, ale zrezygnowali na którymś etapie z wnioskowania, bo uznali, że 15% to dla nich za dużo. Każdy z tych podmiotów mógłby przyjść i powiedzieć: Jakbym wiedział, że to będzie 5, to bym wnioskował dalej, mam lepszy pomysł, lepszą koncepcję, lepsze warunki mógłbym przedstawić. Na tym etapie, przepraszam bardzo, ja takiego działania nie podejmę.
I cóż, tak jest, że pewne fakty miały miejsce i trzeba się ich trzymać. 15% to jest i tak najwyższe dofinansowanie w projektach, rozmaitego typu konkursach. 85% to jest najwyższe dofinasowanie, to znaczy jedno z najwyższych dofinansowań w projektach, rozmaitych konkursach, które na dodatek będzie efektywne. Bo ci, którzy to wygrali koszty związane z przygotowaniem studium wliczają w tę pulę i zaliczają już do udziału.