Jak wynika z danych Instytutu Upraw, Nawożenia i Gleboznawstwa (IUNG) w 2018 r. w Polsce mamy najgorszą suszę od co najmniej 20 lat. Bardziej dotkliwą od tej w 2006 r. i 2015 r. Susza rolnicza obejmuje niemal 83% gmin (ok. 2000 gmin wiejskich) na powierzchni 63% wszystkich gruntów ornych (czyli ok. 6 milionów ha).
Na posiedzeniu w dniu 2 sierpnia 2018 r. Gabinet Cieni Platformy Obywatelskiej zajmował się sprawą suszy,
która dewastuje polską gospodarkę rolną . PiSowska Rada Ministrów wprawdzie przyjęła projekt programu pomocy dla gospodarstw rolnych i rybackich, ale niestety realia nie są tak zachęcające, jak zapowiada rząd.
Już, na razie wirtualnie zaplanowany koszt tj. 697 mln zł nie zakłada zbyt wysokich stawek pomocy. Nawet resort rolnictwa przewiduje, że pomocą zostanie objęte zaledwie 15% użytków rolnych, co z resztą? Wszak susza objęła 6 mln hektarów!
Co w tej sytuacji robi rząd PiS, który jeszcze w czerwcu określił tegoroczną suszę jako ekstremalną?
Nie jest nawet w stanie szybko i precyzyjnie oszacować zniszczeń. Padają liczby, które są wymyślane tylko po to, by rząd udał, że panuje nad sytuacją. Premier Mateusz Morawiecki z ministrem rolnictwa Krzysztofem Ardanowskim robią wyborczy cyrk w stodołach, albo na ścierniskach i się ośmieszają.
Na realizację programu rząd zapowiedział, że przeznaczy 799,5 mln zł, w tym 697 mln zł na dopłaty do hektara zniszczonych upraw. Nawet jeżeli pomoc dotyczyłaby jedynie 2 mln ha, średnia pomoc na hektar wyniosłaby ok. 350 zł. A gdzie pomoc dla pozostałych 4 milionów hektarów? (gdyby podzielić te niespełna 700 mln zł na 6 mln ha to wypadłoby niecałe 120 zł suszowego za 1 ha).
W 2015 roku, gdy susza dotyczyła tylko 1,8 mln ha rząd PO-PSL na pomoc przeznaczył 450 mln.
Doskonale pamiętam ten czas, gdyż właśnie wtedy pełniąc funkcję wicewojewody zajmowałam się ówczesną klęską suszy. Na zdjęciu: Wideokonferencj
Przypomnijmy, że wtedy na tzw. dopłaty „od hektara” rząd PO-PSL przeznaczył 450 mln zł. Wtedy ucierpiało 1,8 mln ha upraw. Co oznacza, że średnio na 1 ha przypadało 250 zł. Gdyby udzielono pomocy wszystkim poszkodowanym tegoroczną suszą, co obiecuje podczas wyborczych wieców w stodole i na ściernisku Premier Morawiecki i Minister Ardanowski, to rząd PiS powinien przeznaczyć w tym roku, tylko na dopłaty „od hektara” – jeden miliard 500 milionów złotych, czyli ponad 2 razy więcej niż obiecuje!
Z uzasadnienia do opublikowano w lipcu br. projektu rozporządzenia Rady Ministrów wynika, że pomoc suszową ma szansę otrzymać jedynie 15% poszkodowanych. Natomiast tzw. środki „od hektara” w pełnej wysokości dostaną tylko te gospodarstwa, gdzie szkody obejmują co najmniej 70% danej uprawy i gdzie ubezpieczonych jest co najmniej 50% upraw. Kwota pomocy będzie obniżana o połowę, jeżeli w dniu wystąpienia szkody przynajmniej połowa użytków rolnych danego gospodarstwa, z wyłączeniem łąk i pastwisk, nie była ubezpieczona, chociażby od jednego ryzyka. Co na to Premier Morawiecki, który grzmiał w czerwcu: Na pewno nie powiemy rolnikom, że trzeba się ubezpieczyć? Warto, żeby Premier rządu, w kraju gdzie 15 milionów ludzi mieszka na wsi, a uprawy zajmują ponad 10 milionów hektarów brał odpowiedzialność za słowo, a nie kierował się tylko kalendarzem wyborczym!
W projektowanym rozporządzeniu brak jest propozycji stawek pomocy dla poszkodowanych rolników na straty od 30% do 70% (choć w przypadku pomocy dla hodowców ryb zaproponowano tj. w 2015 r. stawkę 300 zł/ha stawu). Jak na razie nie podano też terminu naboru wniosków o pomoc. Jednym słowem rolnicy poszkodowani przez tegoroczną suszę nadal nie widzą na jaką pomoc mogą liczyć i kiedy.
PiS nie ma pieniędzy dla rolników którzy ucierpieli wskutek suszy. PiS nie ma pieniędzy dla hodowców trzody chlewnej, którzy każdego dnia wydają tysiące złotych na zabezpieczenie swoich gospodarstw przed wirusem ASF. Ale w 2017 r. na nagrody w instytucjach podległych ministrowi rolnictwa i rozwoju wsi wydano 170 mln zł, to jest więcej niż rząd PiS wydał na dopłaty do kredytów klęskowych i walkę z ASF łącznie. Sam minister Krzysztof Jurgiel wziął 65 tys. zł a jego 5 zastępców po 54 tys. zł. nagród. Szefom agencji rolnych i KRUS w ciągu 2 lat podniesiono pensje o jedną czwartą.