17 września wraz z parlamentarzystami z Klubu Koalicja Obywatelska i członkami rządu miałam zaszczyt złożyć wieniec pod pomnikiem ofiar agresji Związku Sowieckiego na Polskę w 1939 roku. Jest to też rocznica realizacji przez ZSRR kolejnego etapu paktu Ribbentrop – Mołotow.
Pomnik ma formę platformy kolejowej, na jakich deportowano Polaków w głąb ZSRR. Platformę wypełnia stos krzyży (łacińskich i prawosławnych), a także żydowskie macewy i nagrobek muzułmański, które symbolizują śmierć setek Polaków wywiezionych podczas ostatniej wojny bydlęcymi wagonami na wschód i zamordowanych w radzieckich łagrach. Pomnik autorstwa Maksymiliana Biskupskiego został odsłonięty 17 września 1995 r. w 56. rocznicę agresji ZSRR na Polskę.
Wraz ze mną w delegacji składającej wieniec w imieniu KO byli: Senatorka Jolanta Hibner oraz poseł Patryk Jaskulski. W skład delegacji rządowej pod przewodnictwem Ministra Sprawiedliwości Adama Bodnara wchodzili m.in. sekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego Marek Gzik.
17 września 1939 r. żołnierze sowieccy wkroczyli na ponad połowę terytorium II Rzeczypospolitej pod kłamliwym pretekstem „wzięcia w opiekę życia i mienia ludności ukraińskiej i białoruskiej” oraz „wyzwolenia ludu polskiego od nieszczęść wojny”. Dla Polski, walczącej od 1 września z niemieckim najeźdźcą, był to „cios w plecy”, a jego konsekwencje doprowadziły de facto do „czwartego rozbioru Polski”. Zaatakowane z 2 stron państwo polskie nie było w stanie obronić swojej suwerenności i ocalić terytorium przed okupantami.
17 września obchodzimy także Światowy Dzień Sybiraka, ustanowiony przez Sejm w 2013 r. Przypominanie o sowieckiej agresji na nasz kraj i tragicznym losie Sybiraków służy zachowaniu w pamięci kolejnych pokoleń Polaków tragedii i tułaczego losu mieszkańców naszych Kresów Wschodnich. 17 września to dla Sybiraków i Kresowian data szczególna, która w dramatyczny sposób naznaczyła ich życie. Zostali poddani przez Sowietów brutalnym represjom – pozbawiano ich wolności, zabierano mienie, a często życie. Szczególne represje dotknęły przedstawicieli polskich elit: żołnierzy, policjantów, urzędników, nauczycieli czy naukowców, na których dokonano szeregu zbrodni, symbolizowanych przez Katyń.
Setki tysięcy naszych rodaków zesłano na Syberię i do Kazachstanu, skąd wielu z nich nigdy nie powróciło. W latach 1940–1941 Sowieci wywieźli na wschód ponad 320 tys. polskich obywateli. Wielu z tych, którzy przeżyli ten tragiczny czas, musiało pozostać na emigracji. Polskę i polskość zachowali jednak w sercach. Ci, którym dane było wrócić do ojczyzny, powrócili do zupełnie innego kraju w nowych granicach, zdominowanego przez Sowietów.
Większość ziem zajętych 17 września 1939 r. w wyniku ustaleń podjętych przez aliantów wspólnie ze Stalinem podczas konferencji jałtańskiej, a następnie poczdamskiej po zakończeniu wojny pozostało w ZSRR, a terytorium Polski przesunięto ze wschodu na zachód. Za cenę utraconych Kresów Wschodnich z Wilnem i Lwowem odradzające się po II wojnie państwo otrzymało obszary położone na wschód od granicy wytyczonej przez Odrę i Nysę Łużycką z Wrocławiem, Zieloną Górą i Szczecinem. W praktyce alianci zachodni zatwierdzili podział Europy Środkowej zaproponowany przez Sowietów, którzy rozszerzyli swoje posiadanie na terytoria ze Lwowem, Wilnem, Baranowiczami czy Stanisławowem. W latach komunistycznej dominacji nad naszym krajem pamięć o cierpieniach mieszkańców kresów wschodnich Rzeczypospolitej, wywózkach i katorżniczym życiu w łagrach, była zakazana albo ściśle reglamentowana, przede wszystkim ze względu na skalę represji. Dopiero po odzyskaniu przez Polskę suwerenności w 1989 r. możliwe stało się upamiętnienie polskich ofiar i męczeństwa doznanego od sowieckiego agresora.