W Studio Ekowystawy prowadzonym przez Wydawnictwo Nowiny współorganizatora wydarzenia i patrona medialnego targów udzieliłam wywiadu portalowi nowiny.pl . Jak napisał przeprowadzający ze mną wywiad redaktor Mariusz Weidner w „Ekonowinach” : „Można mnie określić mianem “matki chrzestnej” pietrowickich targów, bo m.in. moim staraniem dokonano modernizacji przestrzeni pod doroczne wydarzenie i wprowadzono cykliczne konferencje z tematyką ekologiczną. Mówiłam Nowinom o integracyjnej roli Ekowystawy, o oddolnych inicjatywach, które mają globalny efekt i praktycznych korzyściach z organizacji największej imprezy targowej w powiecie raciborskim.
Oto zapis rozmowy:

Ekologia nie jest kulą u nogi, a kołem zamachowym gospodarki. Posłanka Lenartowicz o rozwoju i roli Ekowystawy

Posłanka Gabriela Lenartowicz, która w przeszłości kierowała WFOŚiGW w rozmowie z obecnym prezesem tego funduszu. Mateusz Pindel reprezentował patrona 20. Ekowystawy w Pietrowicach Wielkich
MW: Poseł Gabriela Lenartowicz była przy oficjalnym otwarciu Ekowystawy oraz towarzyszącej jej konferencji edukacyjnej. To dla pani szczególny moment, bo Ekowystawa powraca, a pani jest związana z tym przedsięwzięciem od samego początku, od ponad 25 lat. Jak to wyglądało za pierwszym razem? Bo wtedy nie było łatwo.
Generalnie jestem z tym miejscem związana od zawsze, w różnych konfiguracjach. To moi sąsiedzi, ale też kwestie moich zainteresowań. Pamiętam pierwsze kroki, to był pomysł ówczesnego przewodniczącego rady gminy Henryka Marcinka, który dostrzegł potrzebę rozwoju gospodarczego w zgodzie z oczekiwaniami i zainteresowaniami mieszkańców. Dziś, wspominając zrujnowany plac po dawnym GS-ie, to tu była roszarnia kiedyś, tradycja uprawy i przetwarzania lnu, już trochę zapomniana. Płyty betonowe, zbrojenie, lejący deszcz, kable na ziemi, które wszyscy omijali z ostrożnością. A mimo to te tłumy ludzi świadczyły o autentycznym zapotrzebowaniu społecznym – zarówno ze strony wystawców, głównie małych i średnich przedsiębiorstw, jak i zwiedzających, kupujących, którzy widzieli potrzebę takiego kontaktu i interakcji. Te żywe dyskusje na miejscu robiły ogromne wrażenie, które dało asumpt do tego, jak ten teren i obiekt wyglądają dzisiaj.
MW: W jaki sposób doszło do zmian w tym miejscu?
Byłam już wtedy w sejmiku województwa śląskiego i zajmowałam się funduszami europejskimi, robiłam to niemal od zawsze. Pojawiła się możliwość bezkonkursowego podziału dotacji w subregionie. W konsensusie samorządy miały podzielić między sobą środki na duże inwestycje. To były pierwsze bezkonkursowe, ale ogromne pieniądze z RPO. Wśród różnych zakładek była ta dotycząca rewitalizacji terenów poprzemysłowych dla małych ośrodków. Współpracowaliśmy wtedy z wójtem Andrzejem Wawrzynkiem i ówczesnym sekretarzem Adamem Wajdą. Powiedziałam: „Słuchajcie, to są wymarzone pieniądze dla was. Nie będziecie mieli dużej konkurencji”. Duże miasta rywalizują o takie środki, a tu mieliśmy dedykowane fundusze na przekształcenie zrujnowanego terenu po roszarni wraz z budynkiem. Miał powstać nie tylko taki rynek, centrum, ale też miejsce dla fantastycznych targów. Napisałam i przygotowałam projekt rewitalizacji. Cały teren został utwardzony, dawna roszarnia stała się społeczno-kulturalnym centrum z przestrzenią do współpracy, konferencji i spotkań. Wyposażyliśmy też obiekt w halę, aby targi mogły odbywać się pod dachem. Chodziło o to, by obok plenerowych koncepcji targów, stworzyć możliwość organizacji dużych wydarzeń. W ramach projektu, z funduszy unijnych, powstała scena, nagłośnienie i możliwość zadaszenia części terenu. To był nasz wspólny pomysł, z wykorzystaniem pomocy z Unii Europejskiej. Zadziałało coś podobnego jak na tej pierwszej wystawie – spotkał się popyt z podażą, było zainteresowanie i interakcja. W takich sytuacjach pojawia się wartość dodana, coś ekstra. Tym czymś były te miliony euro, które żyją i kwitną tu do dziś.
MW: 20. edycja Ekowystawy to potwierdza. Przewija się przez tzw. targi pietrowickie mnóstwo ludzi, oni pytają, rozmawiają, zamawiają. Przede wszystkim się spotykają i to są wartości tego przedsięwzięcia.
Mamy kwestię społeczną – zainteresowanie, integrację. Proszę zobaczyć, jak żywe są rozmowy. Mamy infrastrukturę. A jednocześnie pojawił się zupełnie nowy element, a to już była moja rola jako prezesa Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Zawsze tu bywałam, zawsze było stoisko Funduszu. Chodziło o to, by oprócz handlowej oferty pojawiła się też edukacja. Od tamtego czasu na początku targów organizowana jest konferencja – naukowa, ale i praktyczna. Dziś po raz kolejny otwieraliśmy tę konferencję. To jest współistnienie, te puzzle się układają, budują coś nowego. Tym bardziej, że charakterystyczne dla ostatnich czasów, a na tych odnowionych targach widać to doskonale, są wyzwania związane z polityką klimatyczną. Mamy świadomość, że jest nam to potrzebne do rozwoju. Okazuje się, że nasze domy i ogrody stają się aktorami tej prawdziwej ekopolityki – ekologicznej, ekonomicznej i służącej ludziom. Oprócz dużych przedsięwzięć, to nasze termomodernizowane domy, nowe źródła ciepła ograniczają najwięcej emisji dwutlenku węgla, dając nam komfort przy małym zużyciu energii. Nasze ogrody chronią przed zmianami klimatycznymi, mogą być naturalnie nawadniane, dają mikroretencję przed ulewnymi deszczami i suszą. Mamy rozproszone działania klimatyczne. Wiele mówi się o miejskich planach adaptacji do zmian klimatu, a tu widzimy oddolny ruch, wiejskie plany adaptacji, które rosną od dołu.
MW: Obecnie pani poseł patrzy na to wszystko z perspektywy swej roli w parlamencie, jako wiceprzewodnicząca Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa.
Ostatnio zmienialiśmy projekt ustawy o miejskich planach adaptacji do zmian klimatu, aby można było przekazywać na ten cel środki. Uświadomiłam sobie, że musimy skierować ofertę tych planów adaptacji, które rodzą się same, które tu widzimy, do pojedynczych gospodarstw domowych, do naszych domów i ogrodów. Ten zbiorowy efekt może być nawet większy niż duże przedsięwzięcia. Cieszy mnie, że tu na Śląsku uprawiamy politykę praktyczną, konkretną i ekonomiczną, ale przede wszystkim skuteczną.
Obecna ministra zdrowia Izabela Leszczyna jeszcze w trakcie kampanii wyborczej powiedziała w Raciborzu, że w szeregach Platformy Obywatelskiej nie ma większej osoby zaangażowanej w tematykę ochrony środowiska niż pani poseł. Wspomnienie o początkach Ekowystawy mi kojarzy się ze zdaniem Henryka Marcinka, który na każdej kolejnej edycji mówił, że targi wzięły się od zapytania jego teściowej o wybór pieca, w czasach pojawienia się ekogroszku. Dzisiaj żyjemy w zupełnie innej rzeczywistości. Jak pani to odbiera? Taki skok technologiczno-innowacyjny, wręcz kosmiczny, przeżyła ta codzienność w gospodarstwach domowych, gdzie ogrzewa się pompą ciepła, prądem.
To jest ogromny skok, najbardziej widoczny na przykładzie ekologii, która przestała być kulą u nogi, kosztem, a stała się kołem zamachowym technologii i gospodarki. Mamy skok technologiczny, który pozwala nam oszczędzać, lepiej żyć i jednocześnie oszczędzać. To wydaje się nieprawdopodobne. Myślę, że w tej dziedzinie życia ten skok jest porównywalny z tym cybernetycznym i cyfrowym, który też zmienia nasze życie. Zwłaszcza że jedno z drugim może być skorelowane. Technologie cyfrowe dają nam narzędzia do zarządzania naszym życiem z szacunkiem dla środowiska, którego nie tyle jesteśmy częścią, ile jego centrum, ale niewątpliwie nie jesteśmy ponad nim, tylko w samym środku. To są ogromne zmiany, które mnie cieszą jako osobę, która zawsze widziała tę stronę praktyczną i gospodarczą, bo to przekłada się na efektywność ekonomiczną i prawdziwą zmianę w jakości życia, o którą nam wszystkim powinno chodzić. Przy jednoczesnym założeniu, że to my, mieszkańcy, obywatele, jesteśmy podmiotem tych zmian. To nie jest tak, że przychodzi jakaś fala, ktoś coś zarządził – Unia, ONZ, pakt klimatyczny. Nie, to się dzieje z naszym udziałem, naszą inspiracją. Dowodzi tego ta teściowa pytająca zięcia, prawda? Okazuje się, że to są ludzkie inspiracje i ludzkie realizacje. To jest wszystko na miarę człowieka. Nie czujemy się jak te żuczki w ogrodzie, o których dzisiaj Maja Popielarska opowiadała, jak ważne są te nasze najmniejsi przyjaciele, nawet ci mniej sympatyczni z naszego punktu widzenia. Każdy element jest ważny, kiedy pełni swoją rolę, przyczynia się do lepszego działania całości. Jeśli jakikolwiek puzzel, nawet tego żuczka gnojownika, wyłączymy, to te klocki się rozsypują. A to się nazywa bioróżnorodność, która decyduje o jakości naszego życia.
O wydarzeniu donosi też inny patron medialny wystawy Raciborska Telewizja Kablowa, dla której również się wypowiedziałam: ( Link do całości reportażu tutaj: https://www.naszraciborz.pl/site/film/14153-xx-ekowystawa )