W związku z autopoprawkami złożonymi do projektu nowelizacji ustawy o lasach wprowadzającym możliwość zamiany gruntów leśnych na inne z powodu konieczności przekazania ich na potrzeby inwestycyjne odbyło się dzisiaj ponowne posiedzenie połączonych komisji sejmowych, a to Komisji Gospodarki i Rozwoju i Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa w celu debaty nad tym projektem w pierwszym czytaniu. Do prac komisji jak za pierwszym podejściem zaproszone zostały związki zawodowe działające w przedsiębiorstwie Lasy Państwowe oraz przedstawiciele organizacji pozarządowych. Ich ocena zmian w ustawie była jednoznacznie negatywna. Takaż była opinia dyrekcji Lasów Państwowych. PiS przegrało głosowania nad rekomendacją o odrzucenie projektu w całości stosunkiem głosów 28 do 26. Poznajcie mój stosunek do ustawy w zapisie wypowiedzi na posiedzeniu komisji . Poniżej wideo artykuł z portalu wyborcza.pl dotyczący sprawy , którą poruszyłam w swojej wypowiedzi. Pod artykułem link do video z całości posiedzenia komisji.
Spółka powołana przez PiS nie oddała do użytku ani jednego domu. Ale wydała 581 tys. na pensje dwóch prezesów
Osiedle Jabłoniowa Aleja w Choroszczy (Polskie Domy Drewniane, mat. pras.)
Polskie Domy Drewniane to spółka z kapitałem 50 mln zł, w której udziałowcami są nadzorowany przez ministra środowiska Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (99 proc. akcji) oraz Bank Ochrony Środowiska (1 proc. akcji), w którym udziałowcem są m.in. Lasy Państwowe.
Spółka co prawda oficjalnie zaczęła pracę 5 marca 2019 roku, ale nad jej powstaniem rząd pracował wcześniej przez ponad rok. Wokół pomysłów na działalność PDD zrobiła się karczemna awantura w Sejmie. Pierwotnie grunty pod budowę tanich domów z drewna miały przekazać Lasy Państwowe (do Krajowego Zasobu Nieruchomości – pierwotnego banku ziemi pod budowę „Mieszkań Plus”).
Leśnicy, którzy udzielali w ostatnich latach wsparcia PiS-owi i prezydentowi Andrzejowi Dudzie zbuntowali się jednak przeciwko tym pomysłom nazywając je próbą „prywatyzacji lasów” w Polsce. Przestraszony ich reakcją ówczesny minister środowiska Henryk Kowalczyk wycofał się więc z pomysłu przekazania ziemi LP pod budowę domów z drewna. Wkrótce potem stracił stanowisko.
Nie wypalił także pomysł Kowalczyka, by w domach z drewna zamieszkały rodziny o „średnich dochodach”. W ubiegłym roku w „Wyborczej” poinformowaliśmy, że spółka nie zamierza oddawać zbudowanych przez siebie budynków do sztandarowego rządowego programu „Mieszkanie Plus”. Stała się państwowym deweloperem i pierwsze mieszkania sprzeda po prostu na wolnym rynku.
Polskie Domy Drewniane: cennik dla zainteresowanych
Po roku wracamy do tematu. Zapytaliśmy spółkę, ile dotąd udało się zbudować domów, ile z nich sprzedać i kiedy wprowadzą się do nich pierwsi mieszkańcy.
Średnia powierzchnia użytkowa domu w Łodzi ma wynosić około 105 metrów kwadratowych. Z kolei na osiedlu w Choroszczy – 99,2 m kw.
Obie budowy są na etapie montażu konstrukcji (na inwestycji Jabłoniowa Aleja w Choroszczy zawisła wiecha). – Trwają pierwsze rozmowy z klientami. Przekazanie kluczy mieszkańcom zaplanowano na IV kwartał 2021 roku. Kilka dni temu ruszyła sprzedaż obu inwestycji – przekazał nam Chodkowski.
Trudno o ofertę i cennik drewnianych domów
Na stronie internetowej spółki próżno szukać ofert mieszkań. Cennika nie znajdziemy także na stronach internetowych spółek powołanych do budowy osiedli.
Cenniki przesyłane są zainteresowanym klientom po kontakcie z działem sprzedaży – kwituje Chodkowski.
Poprosiliśmy o cennik. Ceny domów z drewna na osiedlu w Łodzi („do centrum dojedziesz rowerem nawet w 20 minut” – zachwala deweloper) publikujemy poniżej:
Ceny mieszkań na osiedlu domów z drewna, które w Łodzi wybudowała spółka PDD Polskie Domy Drewniane, mat. pras.
Na osiedlu w Choroszczy cena za metr kwadratowy domu z drewna wyniesie 5,8 tys. zł brutto. Wszystkie domy na podlaskim osiedlu będą miały ten sam metraż (100,71 m kw) i kosztować będą po 584,118 zł brutto.
Oprócz jednego, który zostanie wykończony „pod klucz” i będzie kosztował 758,105 zł brutto.
„Miejsce doskonale zlokalizowane w naturalnym klimacie w odpowiedniej odległości od Białegostoku, dobrze skomunikowane także ze stolicą” – tak spółka zachwala inwestycję na Podlasiu.
Wydatki spółki: 35,5 mln zł i pensje prezesów
Czy dotychczasowe tempo powstawania domów z drewna można uznać za sukces? Wiceminister klimatu i środowiska Ireneusz Zyska najwyraźniej uważa, że można.
” (…) budowa banku ziemi przez dewelopera jak i sam cykl produkcyjny w budownictwie trwa około 5 lat, przy czym około 3 lata to okres na zakup nieruchomości i uzyskanie wszystkich niezbędnych zgód i pozwoleń oraz ok. 2 lata do momentu rozpoczęcia do ukończenia budowy i uzyskania pozwolenia na użytkowanie. Spółce PDD S.A. udało się ten proces znacznie skrócić” – napisał w odpowiedzi na jedną z poselskich interpelacji wiceminister Zyska.
Zdradził też, że spółka jak na razie głównie robiła zakupy do banku ziemi. Łącznie na ten cel wydała 35,5 mln zł. Oprócz działek w Łodzi i Choroszczy PDD planują inwestycje w Środzie Śląskiej i Pułtusku.
„W Pułtusku kupiliśmy grunt przy ul. Granicznej o łącznej powierzchni 2,31 hektara. Powstanie tam ok. 72 lokali mieszkalnych w zabudowie bliźniaczej. Natomiast w Środzie Śląskiej powstanie pierwsze w Polsce tak duże osiedle mieszkaniowe wykorzystujące konstrukcje drewniane. Na zakupionej działce o powierzchni niemal 16 hektarów powstanie około 800 mieszkań. Spółka jest również w trakcie rozmów dotyczących zakupu sąsiedniej działki. Jeżeli transakcja dojdzie do skutku to łącznie powstanie tam około 1200 mieszkań” – wylicza w mailu do nas Chodkowski. I dodaje, że spółka negocjuje zakup działek w województwach lubelskim oraz mazowieckim.
Posłów opozycji interesowały wydatki m.in. na pracę zarządu spółki. Na pensje dwóch prezesów (Tomasz Szlązak i Andrzej Schleser), którzy kierują spółką, wydano łącznie: za 2019 rok – 224.642,19 zł, a za 2020 rok łącznie – 356.533,08 zł. Łącznie daje to kwotę ponad 581 tys. zł.
Przedstawiciele spółki zapewniali nas, że dwaj generalni wykonawcy osiedli w Łodzi i Choroszczy kupują drewno konstrukcyjne od tartaków działających w Polsce, które posiadają materiał ze źródeł certyfikowanych, czyli prowadzących zrównoważoną politykę leśną.
Tak wygląda obecnie plac budowy Jabłoniowej Alei w Choroszczy:
Wiecha na budynku w Choroszczy Polskie Domy Drewniane, mat. pras.
Innowacje i energooszczędność
Wiceminister Zyska w odpowiedziach na interpelacje nazywa spółkę PDD „innowacyjną”, a domy z drewna „energooszczędną” i „ekologiczną” technologią. Sama spółka też podkreśla to w swoich materiałach.
Zdaniem posłanki Gabrieli Lenartowicz może to rodzić podejrzenie, że PiS kolejny raz spróbuje sięgnąć po ziemię Lasów Państwowych. W jaki sposób?
W ostatnich dniach znów bowiem głośno zrobiło się wokół projektu nowelizacji ustawy o lasach. Niepokój organizacji ekologicznych, posłów i posłanek opozycji, ale także samych leśników z dwóch największych związków zawodowych wzbudzają rozmyte i nieprecyzyjne zapisy w projekcie ustawy, który zgłosili posłowie PiS.
Chodzi o art. 38e, który precyzuje, że lasy, grunty i inne nieruchomości w zarządzie Lasów Państwowych mogą być zamieniane tylko w przypadkach uzasadnionych potrzebami gospodarki leśnej. Posłowie PiS-u chcą jednak, żeby takim dopuszczalnym powodem zamiany była także „polityka państwa związana ze wspieraniem rozwoju i wdrażaniem projektów dotyczących energii lub transportu służących upowszechnianiu nowych technologii oraz poprawie jakości powietrza”.
Zdaniem prawników z fundacji Frank Bold projekt ustawy jest niezgodny z prawem obowiązującym w Unii Europejskiej (niesie ryzyko niezgodnej potencjalnej „pomocy publicznej” i może zachwiać zasadą wolnorynkowej konkurencji). Wskazują także, że nowe przepisy mogą narazić na straty przyrodę, ale także skarb państwa.
Czy „innowacyjne, energooszczędne, ekologiczne” domy z drewna można potraktować jako rozwój projektów dotyczących energii albo służących upowszechnianiu nowych technologii? Zdaniem Lenartowicz może to być furtką do budowy domów z drewna na terenach leśnych. Ale na tym nie koniec.
– Celem spółki oprócz budowy domów z drewna, może być też wycinka lasów. PDD sprzedaje przecież drewno na swojej stronie internetowej – zauważa Lenartowicz.
Czy posłanka ma rację, okaże się w dyskusji nad projektem ustawy. Parlamentarzyści będą o nim rozmawiać we wtorek o godz. 13 na posiedzeniu sejmowej komisji ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa.
Lenartowicz zapowiada w rozmowie z „Wyborczą”, że planuje kontrolę poselską w spółce i Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Posłanka Koalicji Obywatelskiej, podobnie jak aktywiści z organizacji pozarządowych, zamieszanie wokół ustawy o lasach nazywa rozgrywką polityczną między Solidarną Polską a PiS-em.
Lasy Państwowe stały się bowiem w ostatnim czasie politycznym łupem partii Zbigniewa Ziobry. Wiceminister Edward Siarka (także członek Solidarnej Polski) mianował niedawno na stanowisko p.o. generalnego dyrektora LP swojego partyjnego kolegę – Józefa Kubicę, polityka ze Śląska.
Tymczasem projekt ustawy o lasach swoimi nazwiskami firmują m.in. prominentne posłanki PiS z Małopolski: Anna Paluch i Barbara Bartuś.
Anna Paluch jest geodetką i kończyła Akademię Górniczo-Hutniczą. Należy do „Bractwa Leśnego”. Przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi leśnicy poparli ją i Bogdana Pęka umieszczając baner z ich zdjęciem na stronie internetowej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krakowie.
Pod kontrowersyjnym projektem podpisał się także wspomniany wcześniej Henryk Kowalczyk, który chciał, by leśnicy oddali ziemię pod budowę domów z drewna.
Tutaj zapis posiedzenia komisji w całości:
https://www.sejm.gov.pl/Sejm9.nsf/transmisje.xsp?unid=A5D401250C353745C12586DA005797EC#
O przebiegu komisji – komentarz portalu wyborcza.pl – poniżej:
Ustawa PiS prywatyzująca lasy odrzucona. Opozycja i ekolodzy triumfują
Marta Danielewicz
Kontrowersyjny projekt nowelizacji ustawy o lasach proponował zmianę tylko jednego, ale istotnego przepisu. Chodzi o art. 38e, który precyzuje, że lasy, grunty i inne nieruchomości w zarządzie Lasów Państwowych mogą być zamieniane tylko w przypadkach uzasadnionych potrzebami gospodarki leśnej. Posłowie PiS-u chcą jednak, żeby takim dopuszczalnym powodem zamiany była także „polityka państwa związana ze wspieraniem rozwoju i wdrażaniem projektów dotyczących energii lub transportu służących upowszechnianiu nowych technologii oraz poprawie jakości powietrza”.
Jeszcze we wtorek projektem nowelizacji zajmowali się parlamentarzyści, a już w czwartek projekt z autopoprawką ponownie był rozpatrywany na dwóch połączonych komisjach – gospodarki i rozwoju oraz ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa.
Frank Bold: Projekt po autopoprawce trzeba odrzucić
Zgłoszona autopoprawka uściśla wiele kwestii, ale jak zauważają prawnicy z fundacji Frank Bold, nie odpowiada na najważniejsze zarzuty sformułowane w pierwotnej nowelizacji ustawy o lasach. A tych jest wiele: powstanie strat przyrodniczych, uszczuplenie majątku skarbu państwa, naruszenie Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej.
– Jednocześnie autopoprawka zawiera zapisy mające na celu ograniczenie ryzyka związanego z brakiem realizacji celów, dla których dokonywana ma być zamiana nieruchomości pozostających w zarządzie Lasów Państwowych. Propozycje te jednak zawierają luki i rodzą dodatkowe problemy – zauważa Bartosz Kwiatkowski z fundacji Frank Bold, który jest autorem analizy prawnej.
Podkreśla, że prowadzenie gospodarki leśnej jest bowiem potencjalnie możliwe na każdym rodzaju nieruchomości. – Choćby z art. 14 ustawy o lasach wynika, że gospodarka taka (w zakresie zalesienia) może być prowadzona m.in. na lotnych piaskach i wydmach piaszczystych, stromych stokach, zboczach, urwiskach i zapadliskach, czy hałdach i terenach po wyeksploatowanym piasku, żwirze, torfie i glinie. Dodatkowo zgodnie z ustawą o ochronie gruntów rolnych i leśnych jednym z kierunków rekultywacji gruntów, które utraciły wartość użytkową, jest kierunek leśny. Oznacza to, że – zgodnie z zaproponowaną poprawką – gruntem podlegającym zamianie na grunt pozostający w zarządzie Lasów Państwowych może być nieużytek, hałda, teren pokopalniany czy też grunt wymagający rekultywacji – tłumaczy Kwiatkowski.
Zauważa też, że dopisany punkt mówiący o tym, że jeśli inwestycja, pod którą Lasy Państwowe wymieniły się gruntami nie powstanie w ciągu 10 lat, to LP będą mogły zażądać zwrotu nieruchomości, może potencjalnie działać na szkodę Lasów.
– Może bowiem okazać się, że po upływie 10 lat nieruchomość będąca wówczas w zarządzie Lasów Państwowych zyska na tyle na wartości – czy to finansowej czy przyrodniczej – że ponowna zamiana będzie nieopłacalna z perspektywy skarbu państwa. Podobnie, nieruchomość pierwotnie będąca w zarządzie Lasów Państwowych może na tej wartości stracić, bo np. powstaną tam już fundamenty pod inwestycję, która nie została zrealizowana – mówi Bartosz Kwiatkowski.
Projekt ma zwiększyć możliwości inwestycyjne
Organizacje przyrodnicze sprzeciwiające się nowelizacji o lasach mają jednak złe przeczucie. – Żadna z pisanych na kolanie przez posłów PiS poprawek do projektu nowelizacji ustawy o lasach, nie chroni polskich lasów przed prywatyzacją, i niekontrolowaną zabudową przez inwestorów – twierdzi Pracownia na rzecz Wszystkich Istot.
O godzinie 10 rozpoczęło się pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o lasach wraz z autopoprawką. Ponownie projekt ustawy przedstawiła posłanka Ewa Malik.
– W naszej autopoprawce znajdują się ustępy zabezpieczające interes Lasów Państwowych oraz ograniczające liczbę podmiotów, z którymi może być prowadzona wymiana gruntów – stwierdziła Malik. Zaznaczyła, że celem projektu było wprowadzenie rozwiązań realizacji inwestycji, zapisanych chociażby w Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju, związanych z rozwojem i wdrażaniem projektów energii i transportu.
– Będzie on wywierał skutki społeczne i gospodarcze, przyczyniał się do wzrostu gospodarczego. Projekt ma wpływać na poprawę sytuacji mikro i małych przedsiębiorstw. A podatki będą wpływały do budżetu państwa i budżetów jednostek samorządu terytorialnego. Nie jest on sprzeczny z prawem UE – dodała Malik.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska popiera projekt. „To skandal”
Ireneusz Zyska, wiceminister klimatu i środowiska potwierdził akceptację dla przedstawionego projektu. – Uważamy, że to rozwiązanie bardzo korzystne, zwiększające możliwości inwestycyjne w Polsce. Z drugiej strony absolutnie zapewnia bezpieczeństwo i rekompensatę dla gospodarki leśnej – powiedział Zyska.
Urszula Zielińska, posłanka KO stwierdziła, że autopoprawki nie zmieniają istoty projektu. – Wciąż zezwalają na wymianę terenów cennych przyrodniczo na takie bezwartościowe. To zły projekt dla skarbu państwa, przyrody, klimatu. Powierzchnia lasów w Polsce rośnie bardzo wolno. Pracujemy nad nową polityką leśną, która zakłada, że leśne powierzchnie mają być większe. To, że Ministerstwo Klimatu i Środowiska popiera ten projekt, to skandal. To działanie na szkodę obywateli – powiedziała Zielińska.
Odniosła się także do pogłosek, że projekt miałby służyć umiejscowieniu na terenie leśnym w Jaworznie fabryki samochodów elektrycznych.
– Dlaczego chcecie pod ten projekt wyciąć polskie lasy? Jakie jeszcze projekty są tak pilne, że wprowadzacie ten projekt bocznymi drzwiami? – pytała posłanka Zielińska.
Z kolei Anna Paluch, posłanka PiS starała się udowodnić, że projekt ma służyć przede wszystkim samorządowcom. – Zapewnia zachowanie zasad prawidłowej gospodarki leśnej i terenów leśnych przed lekkomyślnym wykorzystywaniem – stwierdziła.
To prywatyzacja pisana na kolanie
– Mówicie, że nie ma prywatyzacji, bo to spółki z udziałem skarbu państwa, ale to nie ma znaczenia. PiS-owska nomenklatura będzie się pasła na tych spółkach, ale też będziecie cięli wszystko. Potrzebujecie drewna do wyrębu. Tak wygląda ta prywatyzacja. Wzbogacicie się nie tylko kosztem przyrody, ale też naszego narodowego majątku. Poziom bezczelności, że coś takiego można składać jest poza wszelką kwalifikacją – grzmiała w odpowiedzi Gabriela Lenartowicz, posłanka PO.
Minister Zysk odpowiedział, że to obraźliwe sformułowania. – Nic nie jest pani w stanie udowodnić, niech pani nie obraża uczciwych ludzi.
Posłanka opozycji Maria Janyska z PO odniosła się do wprowadzenia w trybie błyskawicznym autopoprawek. – Jest to projekt poselski, który ma realizować cele i potrzeby polityki państwa. Nie przyniesie on jednak ani rozwoju, ani odpowiedzialności, jeśli jest pisany na kolanie – stwierdziła.
„To zamach na polskie lasy”
Klaudia Jachira, posłanka KO zwróciła uwagę, że w projekcie, jak i w autopoprawce, nie ma słowa o aspekcie przyrodniczym. Na komisji pojawiła się z plakatem „Uroczysko, nie śmietnisko”.
– Jak to możliwe, że rozmawiamy o możliwej wycince na niespotykaną dotąd skalę? Jak możemy mówić o poprawie jakości powietrza wycinając hektary starodrzewu? Kto nam w to uwierzy? Las jest potrzebny nam wszystkim. To nasze bogactwo narodowe. Chcecie to ukrócić. Będzie to ograniczało rozwój gatunków i populację zwierząt, zamknie korytarze powietrzne – mówiła Jachira.
Złożyła dwa wnioski formalne. Pierwszy, by odrzucić w pieszym czytaniu projekt, drugi o wysłuchanie publiczne.
Daria Gosek-Popiołek, posłanka Lewicy dodała w dyskusji, że nowelizacja to zamach na polskie lasy. – 160-hektarowy las w Małopolsce zamieniony zostanie na 160 hektarowych działek, rozrzuconych po całej Polsce.
Odniosła się także do analizy fundacji Franka Bolda. – Po autopoprawce nadal będzie można wymienić las w Bieszczadach na piaszczyste hałdy.
Klub Lewicy także złożył wniosek o odrzucenie nowelizacji w pierwszym czytaniu.
– To gniot prawny. A te autopoprawki mają zamydlić nam oczy. Mam nadzieję, że Lasy Państwowe, związki zawodowe LP, społeczeństwo nie dadzą się nabrać na to – dodała Anita Sowińska, posłanka klubu Lewicy. – Śmierdzi dzikim lobbingiem. Solidarna Polska będzie dzięki tej ustawie miała lewe pieniądze na wybory. Skoro minister popiera tę ustawę, to pojawia się pytanie, czy to projekt rządowy, czy poselski. Skoro jesteśmy państwem prawa, nie republiką bananową, chcę wiedzieć, jaki był lobbing za tym projektem. I tak się dowiemy, kto stał za to ustawą. Nie życzę sobie, by polski producent samochodów elektrycznych produkował je na krzywdzie naszych lasów – dodała posłanka Sowińska.
Ukryty cel ustawy?
Krzysztof Tchórzewski, minister energii w rządzie PiS starał się udowodnić, że ważne jest środowisko, ale ważna jest też gospodarka. – Musimy patrzeć na to, by była furtka, by dawała możliwość działania w wyjątkowych sytuacjach. Ustawa wychodzi naprzeciw temu wszystkiemu – stwierdził.
Joanna Mucha, posłanka z klubu Polska 2050 Szymona Hołowni skwitowała: – PiS zastał Polskę zalesioną, zostawił wylesioną. Idziecie po całości. Umożliwienie przedsiębiorstwom państwowym zamianę nie jest czymś, co będzie służyło Polsce. Gospodarka nie musi być prowadzona kosztem lasów. Domyślam się, że jest ukryty cel ustawy. Jaki? Nie wiemy jeszcze.
Jej klub także złożył wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu.
Poseł Wiesław Buż z Lewicy zwrócił uwagę, że na terenie naszego kraju istnieją już strefy ekonomiczne, które wciąż nie są w pełni zagospodarowane. – Jakie więc rząd planuje inwestycje? Ten projekt jest tajemniczy. W jego uzasadnieniu nie są wskazane grupy inwestycyjne, które należałoby nam przedłożyć.
Leśnicy: To pomysł karygodny
Do głosu dopuszczono także organizacje pozarządowe oraz leśników. Grażyna Zagrobelna z Krajowej Sekcji Pracowników Leśnictwa NSZZ „Solidarność”, emerytowana leśniczka, wieloletnia dyrektorka RDLP zwróciła uwagę, że przekazanie gruntów leśnych pod inwestycje nie wystarczy, by rozpocząć tam inwestycję. – Naszym celem zawsze było racjonalne gospodarowanie, także gruntami leśnymi. Nie rozumiem, dlaczego w tej sytuacji nie pochylamy się nad zagospodarowaniem przestrzennym. Inwestor w wyniku zamiany otrzyma te grunty i nie może dalej nic zrobić, jeśli nie zostaną zmienione plany zagospodarowania przestrzennego.
Z kolei Zbigniew Kuszlewicz, przewodniczący Krajowej Sekcji Pracowników Leśnictwa NSZZ „Solidarność” podkreślił, że zdanie związkowców jest wciąż takie samo: projekt powinien być wycofany. – To pomysł karygodny z przyrodniczego punktu widzenia. Wzywam do zarzucenie dalszych prac nad nowelizacją ustawy – powiedział.
Bez konsultacji społecznych, ekspresowo
– To jest zły i niebezpieczny projekt. Zaproponowane w autopoprawce zmiany nie zmienią niczego na lepsze. Kryteria w jakich będzie można wymieniać tereny nadal są niejasne. Jest dla mnie oczywiste, że pogorszy to system ekosystemów leśnych. Powinniśmy w Polsce zwiększać ochronę lasów i zasobów przyrodniczych, a nie wprowadzając prawo doprowadzające do zmniejszenia się – zaapelował Krzysztof Rydel. Zwrócił uwagę, że te zmiany są niezgodne ze strategią bioróżnorodności. – W przyszłości będzie to kolejne źródło konfliktu z Komisją Europejską.
Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot: – Strona społeczna została zepchnięta na margines przy procedowaniu tak ważnej ustawy. Nie ma konsultacji społecznych, projekt procedowany jest w tempie ekspresowym, a dotyczy 80 procent terenów leśnych, gdzie ludzie korzystają, wypoczywają. Nasza opinia jest negatywna. Żaden inny rząd nie planował zamiany gruntów leśnych, z których korzystają Polacy, na tereny inwestycyjne.
Podkreślił, że już istnieją przepisy które zezwalają na prowadzenie inwestycji na terenach leśnych. – Jakich więc terenów potrzebujemy, i gdzie są bariery w rozwoju, przez które musimy poświęcić lasy? – zapytał Ślusarczyk.
Zyska: Polska zyska
Wiceminister Ireneusz Zyska zaprzeczył, by była to próba cichej prywatyzacji Lasów Państwowych. – Zamiana będzie możliwa tylko z podmiotami obszaru publicznego. Jestem przekonany, że na tej ustawie Polska zyska. Jest zgodna z obowiązującym porządkiem prawnym i specustawami, które funkcjonują.
Z kolei Ewa Malik (PiS), jedna z wnioskodawców projektu, stwierdziła, że pomijane są dobre intencje posłów i odpowiedzialność za dobra narodowe, jakim są lasy. – Kontrola zamiany jest postawiona na szczytach władzy. Nie jest to złożone w ręce nadleśniczego, a właściwego ministra ds. środowiska przy udziale ministrów ds. środowiska i gospodarki.
Przyznała, że nowelizacja powstała, ponieważ jednostki samorządu terytorialnego napotykają często bariery ze strony LP przy zamianie gruntów pod inwestycje rozwojowe.
LP wydały negatywną opinię. Projekt odrzucono
Józef Kubica, p.o. dyrektora Lasów Państwowych poproszony o zajęcie stanowiska nie powiedział ani słowa. Nie było go na spotkaniu. W jego imieniu głos chciał zabrać zastępca dyrektora generalnego ds. gospodarki leśnej, Jan Tabor, tłumacząc, że sprawy prywatne zatrzymały dyrektora. – To lekceważenie. Złożymy w tej sprawie skargę do ministra środowiska, Michała Kurtyki – zapowiedziała Urszula Pasławska z PSL, przewodnicząca Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa.
Tabor przyznał, że wątpliwości budzi wiele zapisów nowelizacji ustawy, m. in. decyzyjność Dyrektora Generalnego LP, który miałby o zamianie gruntów decydować na wniosek ministra środowiska. – Dyrektor podlega ministrowi, może być przez niego odwołany. To budzi wątpliwości przy swobodnej analizie podczas podejmowaniu takiej decyzji. Ta bariera jest więc teoretyczna. Przepisy muszą być doprecyzowane, na jakie potrzeby chcemy grunty leśne przeznaczyć. Nawet specustawa byłaby lepszym rozwiązaniem – stwierdził leśnik. Zwrócił też uwagę, że ostatecznie LP mogą być stratne na wymianie gruntów. Projekt został przez LP negatywnie zaopiniowany.
W głosowaniu udział wzięły 54 osoby. Za odrzuceniem projektu było 28 posłów, 26 było przeciw.
Po głosowaniu na sali rozległy się gromkie oklaski.