Płotki toną, a grube ryby wciąż pływają.
Tak dzisiejsze złożenie dymisji ministra finansów trafnie opisała red. Justyna Dobrosz-Oracz. To bardzo celne i warte uwagi spostrzeżenie, które wymaga rozwinięcia.
Po pierwsze, za Polski Ład i ludzkie tragedie, które są jego pokłosiem odpowiada nie kto inny, jak premier Morawiecki wraz ze swoimi lauframi z resortu finansów – Patkowskim, Sarneckim czy Chałupą, którzy wraz z premierem wymyślili i zrealizowali ów plan.
Po drugie, kim był i jaki wpływ na politykę PiS miał minister, którego nikt w Polsce nie znał? I który raczej nie znał Polski… a już w najmniejszym stopniu podatków…
Po trzecie, co to za tryb odwoływania członków rządu? Rzecznik partii, po spotkaniu egzekutywy partyjnej wychodzi i informuje o dymisji konstytucyjnego ministra. Takie standardy miały miejsce w Polsce ponad 30 lat temu, a dzięki PiS codziennie przyglądamy się temu powrotowi do przeszłości…
Dziś wiemy jedno. Prawdziwi „sprawcy” antypolskiego nieładu nie ponoszą odpowiedzialności za krzywdy wyrządzone polskim rodzinom i przedsiębiorcom.
I nie zanosi się jakikolwiek reset…
A miało być tak pięknie…
Słyszeliśmy:
1. Wszyscy zyskają na Polskim Ladzie
2. Prawie wszyscy zyskają
3. Nikt nie straci
4. Prawie nikt nie straci
5. Większość nie straci
Miało być dobrze, a wyszło po pisowsku…