Stosunki polsko – czeskie. PiS bardziej interesują czeskie gabinety ginekologiczne niż polskie kopalnie i los 3,5 tys rodaków
Gdy czeski rząd pisał do Trybunału Sprawiedliwości UE skargę na Polskę, że nie przestrzega prawa przedłużając dwukrotnie koncesję dla kopalni #Turów bez rzetelnych konsultacji i oceny oddziaływania na środowisko, szkodząc czeskim obywatelom i czeskiej przyrodzie, to MSZ, choć od roku RP nie ma ambasadora w Republice Czeskiej, znalazło czas by upominać czeski rząd, by nie pozwalał Polkom na zgodną z czeskim i unijnym prawem aborcję. Przy czym straszył, że czeskie przepisy mogą zakłócić relacje polsko-czeskie.
Na poważna reakcję na temat kopalni strona polska czasu nie znalazła a na apele i napomnienia opozycji rząd PiS odszczekiwał się nacjonalistycznymi atakami na Czechów a teraz na UE
(patrz relacja z posiedzenia komisji – poniżej link do relacji z posiedzenia wspólnego Komisji do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych, Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa i Komisji Spraw Zagranicznych , którego tematem było ,,Przedstawienie przez Ministra Spraw Zagranicznych, Ministra Aktywów Państwowych oraz Ministra Klimatu i Środowiska stanowiska w sprawie decyzji z dnia 22 lutego br. podjętej przez rząd Republiki Czeskiej o złożeniu do dnia 15 marca 2021 r. pozwu o uchybienie zobowiązaniom państwa członkowskiego do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w związku z negatywnymi skutkami funkcjonowania kopalni Turów, m.in. w postaci znacznego obniżenia poziomu wód gruntowych na terenie Republiki Czeskiej.”
Szantaż, próba oskubania Polski przez Czechy i uzyskania haraczy – tak o polsko-czeskim konflikcie odnośnie działalności KWB Turów mówił na posiedzeniu komisji zwołanej na żądanie opozycji jej przewodniczący, poseł Marek Suski.
Natomiast Premier Mateusz Morawiecki: „Żadne decyzje Trybunału Sprawiedliwości UE nie mogą naruszać obszarów związanych z podstawowym bezpieczeństwem krajów członkowskich. Bezpieczeństwo energetyczne należy właśnie do tego obszaru. (…).Polski rząd nie podejmie żadnych działań, które mogłyby godzić w bezpieczeństwo energetyczne Polski”. W sprawie decyzji TSUE wypowiedział się również wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk, który na Twitterze wskazał, że „ideologia przesłania myślenie”.
Teraz grożą nam bajońskie kary. Za niedostosowanie się do zabezpieczającej decyzji TSUE możemy zapłacić nawet 2 mln euro dziennie. ( przypomnijmy, że z wycinki w Puszczy rząd wycofał się zaraz po nałożeniu tylko 100 euro kar dziennie) Zamiast wywijania szabelką czy to Premiera czy posłów SP najlepsze co teraz można zrobić dla bezpieczeństwa energetycznego Polski, zdaniem ekspertki, prezes Forum Energii @jmpandera, to:
1) uszanować decyzję TSUE,
2) zmienić grafik remontów elektrowni,
3) zacząć rozmawiać z Czechami, uzgodnić plan działania.
System energetyczny nie zawali się od zaplanowanego odstawienia 1,3 GW z elektrowni Turów zasilanej węglem kopalni.
Patrz również:
Prawnicy o sprawie Turowa: Od decyzji TSUE nie ma odwołania
Wczoraj, 21 maja (14:40) Aktualizacja: Dzisiaj, 22 maja (07:54)
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej przychylił się do wniosku Czech i nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w należącej do PGE GiEK kopalni Turów do czasu merytorycznego rozstrzygnięcia. Dominika Bobek, radca prawny Fundacji Frank Bold, podkreśla, że od nakazu nie ma środka odwoławczego. Jeśli się nie dostosujemy, możliwe są kary finansowe. – Decyzja TSUE to droga do dzikiej transformacji energetycznej – alarmuje PGE.
– Nie od tej decyzji środka odwoławczego. Ten nakaz jest ostateczny i natychmiastowo wykonalny – mówi Interii Dominika Bobek
Wydobycie ma być wstrzymane do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia TSUE. Ile czasu może potrwać rozpoznanie sprawy przez Trybunał? – Tego typu postępowania normalnie toczą się rok, dwa lata. Tym razem jednak Trybunał przystał na wniosek Republiki Czeskiej, by rozpatrzeć sprawę w trybie preferencyjnym. To oznacza, że proces przebiegnie szybciej. Jak długo – nie potrafię powiedzieć – informuje Bobek.
Grożą nam kary?
Jeśli strona polska nie zastosuje się do wniosku, wówczas inne państwo członkowskie, w tym przypadku Republika Czeska, lub Komisja Europejska mogą wnieść kolejną sprawę, tym razem o niewykonanie orzeczenia. – Wówczas Trybunał Sprawiedliwości może zarządzić kary finansowe – wyjaśnia radca prawny. – Nie mam więc alternatywy. Albo wykonujemy decyzję, albo wchodzimy na konfliktową ścieżkę – informuje.
Polska została zobowiązana do natychmiastowego zaprzestania wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. – Podnoszone przez Czechy zarzuty dotyczące stanu faktycznego i prawnego uzasadniają zarządzenie wnioskowanych środków tymczasowych – napisano w postanowieniu wydanym przez wiceprezes Trybunału.
W 2020 roku minister klimatu i środowiska przedłużył koncesję na wydobycie węgla brunatnego w Turowie do 2026 r. Podstawą były przepisy z 2008 r., według których możliwe jest przedłużenie terminu pozwolenia na wydobycie węgla brunatnego o sześć lat bez wykonania badań o oddziaływaniu wydobycia na środowisko.
Czesi złożyli do TSUE skargę w związku z rozbudową kopalni odkrywkowej w Turowie, domagając się jednocześnie wstrzymania wydobycia do czasu decyzji Trybunału. Zarzucali stronie polskiej nierzetelne przygotowanie opracowań środowiskowych i naruszenie interesów obywateli Czech. Argumentowali, że kopalnia ma negatywny wpływ na życie mieszkańców graniczących z Polską regionów – powoduje obniżanie się wód gruntowych, wpływa na poziom zapylenia i hałasu.
Z kolei Polska 6 kwietnia wniosła o odrzucenie przez TSUE wniosku Czech, podkreślając, że środek tymczasowy, którego domagają się Czechy, jest nieproporcjonalny i nie zapewnia właściwego wyważenia interesów. Podkreślano też, że jego zastosowanie naraziłoby Polskę na znaczne i nieodwracalne szkody.
Pod koniec kwietnia tego roku minister klimatu i środowiska przedłużył termin obowiązywania obecnej koncesji do 2044 r. Wśród zobowiązań, jakie miały być podjęte przez PGE GiEK, wymieniono m.in. budowę ekranu przeciwfiltracyjnego do lutego 2023 r., zamontowanie systemu zabezpieczenia przed emisją pyłów w rejonie zasobnika węgla (co zostało zrealizowane), a także ograniczenie emisji pyłów, zastosowanie systemów zmniejszających poziom hałasu i budowę ekranu akustycznego.
Komisja Europejska
Polska musi wykonać postanowienie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie tymczasowego zamknięcia kopalni węgla brunatnego w Turowie – przekazała RMF FM rzeczniczka KE Viviane Loonela.
Zamknięcie kopalni groźne dla systemu
„Decyzja TSUE to droga do dzikiej transformacji energetycznej. Unijny „Zielony Ład na naszych oczach ponosi porażkę” – skomentowała PGE na Twitterze decyzję TSUE.
Wcześniej spółka informowała, że wprowadzenie środka tymczasowego w postaci natychmiastowego zamknięcia polskiej kopalni w Turowie prowadziłoby „do głębokiego kryzysu gospodarczego południowo-zachodniej części województwa dolnośląskiego” i groziłoby niestabilnością polskiego systemu elektroenergetycznego.Firma podkreślała, że z węgla wydobywanego w kopalni produkowana jest energia, która trafia do około 2,3 milionów gospodarstw domowych.
Do batalii o Turów dołączyli jakiś czas temu mieszkańcy zaniepokojeni o przyszłość regionu. Apelowali do unijnych instytucji o „wrażliwość społeczną” i „zrozumienie polskiej specyfiki transformacji energetycznej”.
„To droga do eksplozji problemów społecznych”
Wioletta Czemiel-Grzybowska, prezes zarządu PGE GiEK, informowała wcześniej, jeszcze przed decyzją TSUE, że pracownicy Turowa „czują się oszukani, ponieważ naiwnie sądzili, że czeka ich zapowiadany przez europejskich przywódców, stabilny, długofalowy proces modernizacji regionu i przestawienia gospodarki na nowe, zielone tory”. – To prosta droga do niekontrolowanej eksplozji problemów społecznych, wynikających z braku środków do życia dla tysięcy pracowników PGE i jej partnerów biznesowych, podtrzymujących gospodarkę całego regionu – mówiła prezes.
Jednocześnie spółka podkreślała, że transformacja regionu już staje się faktem. Grupa przekazała do Urzędu Marszałka Województwa Dolnośląskiego projekty, które mają wesprzeć regionalny plan sprawiedliwej transformacji w Turowie. Wśród nich są farmy wiatrowe, farmy fotowoltaiczne, magazyny energii i nowa elektrociepłownia dla mieszkańców Bogatyni. Zaplanowane projekty opiewają na kwotę ponad 2 mld zł.
Paweł Czyżak z think tanku Instrat przekonuje, że całkowite zamknięcie Turowa w 2026 roku nie miałoby negatywnego wpływu na bezpieczeństwo energetyczne Polski. – Jak mieliśmy okazję się przekonać parę dni temu, system elektroenergetyczny poradził sobie bez Bełchatowa, poradzi sobie także bez Turowa – mówi.
Do czasu publikacji materiału nie zostało jeszcze przedstawione oficjalne stanowisko PGE oraz Ministerstwa Klimatu i Środowiska.
Ze strony PGE głos zabrał za to Arkadiusz Koper, dyrektor Pionu Prawa i Zarządzania Grupą Kapitałową. Na Twitterze napisał, że „orzeczenie TSUE jest niewykonane, ponieważ Polska jako kraj nie może nakazać żadnej spółce prawa prywatnego zaprzestania legalnie prowadzonej działalności, w tym wypadku wydobycia węgla na podstawie legalnej i ważnej koncesji”. – Byłoby to naruszenie praw PGE i akcjonariuszy – dodał.
– Adresatem zakazu TSUE jest Polska, zaś właścicielem kopalni w Turowie nie jest Polska tylko PGE GiEK – spółka prawa prywatnego. Stanowi ona własność również spółki prawa prywatnego – PGE, która jest na dodatek notowana na giełdzie – podkreślił.
Monika Borkowska, INTERIA
Prezes PGE Wojciech Dąbrowski: Decyzja TSUE podważa Europejski Zielony Ład. To zwykły szantaż
PGE Polska Grupa Energetyczna nie może zgodzić się na zamknięcie kopalni w Turowie. Oznaczałoby to automatyczne wyłączenie elektrowni, która dostarcza prąd do domów 3,7 mln Polaków.
Wyłączenie elektrowni zdestabilizowałoby polski i europejski system energetyczny, w którym Turów pełni istotną rolę, jako jeden z jego najważniejszych elementów – zapewnia do 7 proc. zapotrzebowania na energię w Polsce.
– Kopalnia Węgla Brunatnego Turów posiada ważną, legalnie wydaną koncesję, na podstawie której prowadzi i będzie prowadzić wydobycie. Decyzja TSUE to droga do dzikiej transformacji energetycznej. Mamy do czynienia z pierwszym prawdziwym testem Europejskiego Zielonego Ładu, który miał być oparty na solidarności i sprawiedliwej transformacji energetycznej, a nie programem wspierającym nieuczciwą konkurencję – mówi Wojciech Dąbrowski, prezes PGE Polskiej Grupy Energetycznej.
TSUE bardzo wybiórczo potraktowało zarówno polskie wyjaśnienia, jak i złożoną sytuację kompleksu. Argumenty strony polskiej zostały zignorowane lub zniekształcone. Doszło do paradoksu, w którym dobrowolne i nadprogramowe działanie Polski na rzecz dodatkowej ochrony wód w Czechach zostało uznane jako potwierdzenie zarzutów.
– Kilkadziesiąt kilometrów od Turowa, a nawet kilkaset metrów od granicy z Polską funkcjonuje 9 kopalni odkrywkowych węgla brunatnego – 5 na terenie Czech, 4 w Niemczech, a Unia Europejska pozwala na ich działalność, mimo ich zdecydowanie większego wpływu na środowisko. PGE nie zgadza się na nierówne traktowanie działalności gospodarczej w zależności od narodowości firmy. Przykład Turowa pokazuje, że kosztem polskiego kompleksu energetycznego mają rozwijać się interesy energetyczne i węglowe innych krajów – dodaje Dąbrowski.
Decyzja TSUE prowadzi do wymuszenia na Polsce importu węgla brunatnego z Czech lub Niemiec, czy też energii elektrycznej, która również pochodzi ze źródeł kopalnych.
Kompleks energetyczny w Turowie to miejsca pracy dla tysięcy Polaków, zapewniające byt kilkudziesięciu tysiącom osób, które z dnia na dzień straciłyby źródło utrzymania. Wygaszenie wszystkich bloków w Turowie oznaczałoby również brak możliwości ich uruchomienia w przyszłości. Tak więc tymczasowe zamknięcie kopalni i elektrowni byłoby równoznaczne z ich trwałą likwidacją na wiele miesięcy przed rozstrzygnięciem skargi.
Ekolodzy ws. Turowa: Takiej decyzji TSUE można było się spodziewać
Decyzji TSUE ws. wstrzymania wydobycia w kopalni Turów można było się spodziewać, to powinien być kubeł zimnej wody dla rządu, który odpowiada za transformację energetyki – wskazują organizacje ekologiczne. Przyznają jednak, że nagłe zamknięcie kopalni będzie dramatem dla regionu.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej przychylił się do wniosku Czech i w piątek nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w kopalni Turów do czasu merytorycznego rozstrzygnięcia.
Szefowa zespołu klimat i energia w Greenpeace Polska Joanna Flisowska komentując decyzję TSUE wskazała, że nakaz wstrzymania prac kopalni Turów to była jedyna decyzja, jaka mogła zostać podjęta w tej sytuacji. – Nasi sąsiedzi od dawna zwracali uwagę na szkodliwy wpływ kopalni i pomimo prób rozmów z polskim rządem byli systematycznie ignorowani przez stronę polską. W Turowie jak w soczewce widzimy, jak nieudolnie polski rząd podchodzi do sprawiedliwej transformacji energetycznej i jakie konsekwencje powoduje ośli upór trwania przy węglowym status quo – zwróciła uwagę.
Według niej, przez nieodpowiedzialność rządu i spółki PGE, kopalnia musi zaprzestać działania z dnia na dzień. – Tej sytuacji można było uniknąć. Liczymy na to, że decyzja TSUE podziała jak kubeł zimnej wody na ministra Jacka Sasina odpowiedzialnego z transformację sektora wydobywczego i energetycznego. Nie ma innej drogi jak odejście od węgla w ciągu najbliższej dekady – zaznaczyła.
W podobnym tonie wypowiadają się też inne organizacje ekologiczne.
Koordynator projektów w Fundacji „Rozwój TAK – Odkrywki NIE” Kuba Gogolewski ocenił, że polskie władze zamiast szukać porozumienia z sąsiadami, „uparcie ignorowały wszelkie próby dialogu, doprowadzając do eskalacji konfliktu”. – Nagłe zamknięcie kopalni będzie niewątpliwym dramatem dla regionu, który w żaden sposób nie jest przygotowany na natychmiastowe wstrzymanie wydobycia – zwrócił uwagę.
Stowarzyszenia EKO-UNIA i Fundacji RT-ON zwracają uwagę, że to nie jest koniec złych wiadomości dla regionu, ponieważ KE potwierdziła, że region Bogatyni nie otrzyma pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, jeśli nie zadeklaruje odejścia od węgla w tej dekadzie.
Prezes Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA Radosław Gawlik dodał, że nikt nie wie, jakie będą długofalowe skutki tego wyroku, ale organizacja liczy na to, że pozwoli to przyspieszyć dyskusję o sprawiedliwej transformacji. – Przyszłość regionu jest teraz w rękach rządu Polski, który musi zmierzyć się z decyzją TSUE. Musi wziąć pod uwagę interes 3,5 tys. osób zatrudnionych w Kompleksie Turów, ale i liczniejszego społeczeństwa tego regionu, które chce odejść od węglowej tradycji – podsumował.
Spółka zarządzająca kompleksem w Turowie, czyli PGE oceniła, że wyrok TSUE to droga do dzikiej transformacji energetycznej, a unijny zielony ład na naszych oczach ponosi porażkę.
W sprawie decyzji TSUE wypowiedział się również wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk, który na Twitterze wskazał, że „ideologia przesłania myślenie”. Pytał się również, kiedy ma nastąpić ostateczne rozstrzygniecie ws. Turowa i co maja zrobić górnicy pracujący w kopalni.
Decyzję TSUE krytykują również związki zawodowe. Przewodnicy Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Brunatnego NSZZ „Solidarność” Wojciech Ilnicki nazwał ją „skandaliczną i niebezpieczną”. – To postanowienie pokazuję, że TSUE może pozamykać najpierw wszystkie kopalnie i elektrownie, a na końcu zamknąć Polskę i stracimy suwerenność i zostaniemy kolonią – powiedział związkowiec.
Z kolei OPZZ w przesłanym oświadczeniu podkreśliło, że postanowienie Trybunału przyjęło z zaskoczeniem. „Decyzja TSUE całkowicie pomija znaczenie kopalni dla polskiego systemu bezpieczeństwa energetycznego oraz sytuacji tysięcy pracowników kopalni Turów, elektrowni Turów oraz setek firm kooperujących z tymi przedsiębiorstwami” – napisano. (PAP)