Najpierw w skrócie i prosto . Zmiany klimatu są faktem. Ze skutkami tych zagrożeń stykamy się już teraz. (upały, trąby powietrzne, wysychanie zbiorników wodnych, zagłada niektórych gatunków zwierząt itp.) Premier rządu PiS blokuje przedsięwzięcia Unii Europejskiej zmierzające do zapobieżenia pogarszaniu się sytuacji – o tym co to oznacza dla Polski i Polaków mówię w spocie poniżej . (aby uruchomić video kliknij w obrazek lub w link: https://www.facebook.com/PlatformaObywatelska/videos/391377928391269/ )
Dla Gabinetu Cieni Platformy Obywatelskiej
Informacja o konsekwencjach finansowych i gospodarczych polityki energetyczno-klimatycznej prowadzonej przez PiS, w kontekście ostatnich decyzji rządu, a w tym o:
a) Braku reakcji na zalecenia KE zawarte w raporcie Banku Światowego dotyczące walki ze smogiem;
Lipiec 2018
Bank Światowy, działając na zlecenie Dyrekcji Generalnej ds. Polityki Regionalnej i Miejskiej Komisji Europejskiej (DG Regio), realizuje Inicjatywę Catching-Up Regions. Współpracuje przy tym z między innymi z Ministerstwem Inwestycji i Rozwoju oraz administracją samorządową. Projekt ma na celu efektywne wykorzystanie funduszy UE. Kolejna faza badania od lipca 2018 r. do czerwca 2019 r może pomóc w opracowaniu szczegółowego projektu programu. Chodzi m.in. o sprecyzowanie mechanizmów wsparcia finansowego
Czerwiec 2019
Marc Lemaitre, dyrektor generalny KE ds. polityki regionalnej i miejskiej, daje polskiemu rządowi czas do 21 czerwca na podjęcie decyzji, czy dostosuje się do proponowanych przez Komisję zmian w programie „Czyste powietrze”, czy rezygnuje z unijnego wsparcia. W razie braku postępów i reform, komisja wycofa się z udzielania wsparcia dla programu. Na szali jest kilka miliardów euro. Los tych pieniędzy może się rozstrzygnąć 4 lipca. Zaplanowano wtedy spotkanie resortu i przedstawicieli KE. Strona polska ma na nim przedstawić plan, jak zamierza zreformować „Czyste powietrze”. – Obecny program nie kwalifikuje się do uzyskania funduszy strukturalnych” – pisze w liście Marc Lemaitre. Podkreśla, że aby poprawić jakość powietrza w Polsce, potrzebne jest 35 mld euro w ciągu najbliższych 15 lat, a eksperci KE i Banku Światowego byli gotowi zmienić program, aby pieniądze na likwidację pieców szły płynnie i szybko do mieszkańców, którzy chcą skorzystać z dotacji.
W liście Komisja stwierdza jasno: unijne wsparcie kończy się w czerwcu. „Muszę podjąć decyzję, czy przedłużyć nasze wsparcie na 2020 r. Mieliśmy go udzielić zgodnie z przygotowanymi zmianami programu. Jednak brak obecnie postępów, a bez znaczących zmian i pełnego zaangażowania strony polskiej nie będziemy w stanie stworzyć programu dla mieszkańców przed rozpoczęciem sezonu grzewczego w tym roku. Stanowi to znaczne ryzyko reputacji dla Komisji i Banku Światowego oraz, moim zdaniem, również dla rządu polskiego” – pisze Komisja.
Ochrona środowiska w przyszłej perspektywie unijnej ma być jednym z priorytetów. Eksperci szacują, że na walkę ze smogiem Polska mogłaby dostać nawet 6-8 mld euro. Jeśli dostosuje się do unijnych wytycznych.
b) Przyznania, że do 2020 rok Polska nie osiągnie minimalnego 15 proc poziomu udziału OZE w produkcji energii elektrycznej
Po trzech latach Ministerstwo Energii w przesłanym do Brukseli Krajowym Planie na Rzecz Energii i Klimatu po raz pierwszy poinformowało, że nasz kraj nie zdoła spełnić minimalnego 15-procentowego celu OZE w końcowym zużyciu energii, ani tym bardziej, jeszcze bardziej ambitnego, celu, który Polska sama sobie wyznaczyła w rządowej strategii – 15,85 proc. w 2020 roku. „Zaprezentowane wyniki obliczeń wskazują, że w 2020 r. udział OZE w zużyciu energii finalnej brutto wyniesie ok. 13,8 proc.”
Plany dla Energii i Klimatu musiały złożyć do końca ub. roku wszystkie kraje UE. To część planowanej unii energetycznej i uchwalonego niedawno, także głosami Polski, tzw. pakietu zimowego, wyznaczającego kolejne unijne cele na 2030 rok: redukcji emisji CO2 (o 40 proc.), poprawy efektywności energetycznej (o 32,5 proc.) i wzrostu udziału odnawialnych źródeł energii (do 30 proc.) Jeśli Komisja do 2023 r. nie uzna, że jesteśmy na właściwej ścieżce to grozi nam tzw. transfer statystyczny czyli kupno wirtualnej odnawialnej energii od innych krajów, co może kosztować nawet kilka mld zł. (ostrożnie mówi się o 8 mld) W przesłanym Komisji dokumencie Ministerstwo Energii przedstawiło także kolejny krajowy cel udziału OZE – 21 proc. w 2030 roku.
Wszystkie państwa Unii zdecydowały, że na poziomie całej wspólnoty udział „zielonej” energii ma do 2030 roku wzrosnąć do 32 proc. Tym razem nie ma jednak celów wiążących każde państwo z osobna. Poszczególne rządy mają zaproponować taki wzrost udziału OZE, jaki same uznają za właściwy. Po opublikowaniu przez Brukselę oceny planów rząd będzie się musiał się do tych ocen odnieść. W drugiej połowie roku zaczną się znowu negocjacje w sprawie kształtu unijnego budżetu na lata 2020-2027.
Co najmniej 25 proc. środków z unijnej polityki spójności będzie przeznaczone na cele klimatyczne. Do tego dojdzie ok. 5 mld euro z tzw. Funduszu Modernizacyjnego. Nowa unijna perspektywa finansowa po 2020 r. może być bardzo kiepska dla polskiej energetyki. Polsce grozi utrata środków na infrastrukturę gazową oraz odnawialne źródła energii. To pierwsze bo Unia nie chce już wspierać gazu, a to drugie to efekt niewykonania celu dla zielonej energii na 2020 r.
Kształt perspektywy budżetowej Unii na lata 2021-2028 tworzony jest w wielostronnych negocjacjach pomiędzy Parlamentem, Komisją i rządami państw UE. Przesądzone jest, że cele finansowane z budżetu UE muszą być ściślej związane z polityką klimatyczną a pieniądze z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego nie mogłyby wspierać jakichkolwiek projektów, związanych z transportem lub spalaniem paliw kopalnych. W 2020 r. udział odnawialnych źródeł w końcowym zużyciu energii powinien w Polsce wynieść 15 proc. To obowiązkowy cel OZE, wynikający z unijnego pakietu energetyczno-klimatycznego. Jego niespełnienie może być dla kraju dotkliwe.
Po pierwsze – grożą nam kosztowne transfery zielonej energii z państw, które obowiązek swój wykonały z nadwyżką. NIK oceniła te koszty na nawet 8 mld zł.
Po drugie – na horyzoncie rysuje się też pytanie o dalsze finansowanie OZE z funduszy UE. Fundusze unijne mocno wspierały rozwój OZE w Polsce. Na odnawialne źródła energii i rozwój sieci dla przyłączenia OZE Polska dostała ok. 1,1 mld euro z funduszy rozwoju regionalnego i spójności. Większość przypada na programy regionalne, gdzie wspierane są niewielkie instalacje.
Problem w tym, że zamiast zwiększać udział OZE idziemy w przeciwnym kierunku, a nawet rozwój energetyki prosumenckiej – nie uratuje ogólnego wyniku. Początkowo szło łatwo, mocy przybywało, ale dobry trend załamał kiedy udział OZE w końcowym zużyciu energii spadł. W 2016 roku wynosił 11,3 proc., a w 2017 roku – 11 proc. To oznacza, że jeden z celów strategicznych dotyczących wydawania unijnych pieniędzy nie jest spełniany.
Wśród warunków szczegółowych, umożliwiającym uruchomienie wsparcia z funduszy unijnych w perspektywie budżetowej 2021-2027, wymieniana jest zgodność z celem na 2020 rok. Jest to jednocześnie punkt odniesienia do przyjęcia celu na 2030 rok. Sankcją może być nawet zablokowanie funduszy na OZE w przyszłej perspektywie.
Najważniejszym warunkiem stawianym przed Polską w kontekście uruchomienia funduszy w kolejnej perspektywie jest „Krajowy plan na rzecz energii i klimatu na lata 2021-2030” Jeśli Polska nie wypełni swoich zobowiązań wynikających z dyrektywy w sprawie odnawialnych źródeł energii (cel 15 proc.), KE może wszcząć postępowanie w sprawie naruszenia przepisów – tłumaczy biuro prasowe Dyrekcji ds. Energii KE. Jednym z warunków wykorzystania unijnych środków na OZE ma być konieczność dostosowania się w całym okresie wydatkowania do celu bazowego roku 2020. Gdy tak się nie stanie, Bruksela może wstrzymać fundusze na rozwój OZE, np. wtedy, gdy Polska będzie zabiegać o finansowanie kluczowego projektu OZE – morskich farm wiatrowych. To inwestycje, której łączny koszt sięga kilkunastu mld zł a inwestorzy to PKN Orlen, PGE czy Polenergia
c) Odmowy poparcia neutralności klimatycznej UE do 2050 roku
Przywódcy państw UE nie porozumieli się w sprawie neutralności klimatycznej UE w 2050 r. Kolejna próba w grudniu. Ambitniejsze państwa wschodnioeuropejskie wraz z przyjęciem celu na 2050 r. zgłaszały chęć zapoznania się z ofertą środków kompensacyjnych odzwierciedlających ich specyficzne uwarunkowania. Niemcy również nie zakończyły jeszcze ani dyskusji o tym jak osiągną cel na 2030 r., ani tym bardziej krajową neutralność klimatyczną.
Bez zmiany pozostało zdanie Polski, dla której przyjęcie celu na 2050 r. jest uwarunkowane wcześniejszą analizą przedłożonych przez państwa członkowskie planów w celami do 2030 i 2050 roku. Przede wszystkim podział zobowiązań a więc określenie jaka część redukcji w ramach nowego celu na 2050 r. przypadłaby poszczególnym państwom, w tym Polsce a także przygotowanie odpowiednich mechanizmów ochronnych i kompensacyjnych na potrzeby regionów najbardziej dotkniętych skutkami transformacji. Polska wyraźnie sygnalizowała termin przyjęcia unijnej strategii dopiero w okolicach połowy 2020 r.
Negocjacje strategii na 2050 r. toczą się równolegle z negocjacjami nowej perspektywy finansowej na lata 2021-2027. Potencjalnie to właśnie te środki, w tym na transformację energetyczną w ramach nowej perspektywy stanowią najmocniejszą kartę przetargową dla przyjęcia celu neutralności klimatycznej. Ostatecznie tylko cztery państwa były przeciwko przyjęciu przez UE celu neutralności klimatycznej na 2050 r.: Polska, Czechy, Węgry i Estonia. W tekście nie pojawia się w ogóle rok 2050, tylko odniesienie do Porozumienia paryskiego, gdzie neutralność klimatyczna miałaby być osiągnięta „w drugiej połowie obecnego wieku”. To właśnie do tej części tekstu dołączony jest przypis wskazujący, że „dla znacznej większości państw członkowskich neutralność klimatyczna powinna być osiągnięta do roku 2050”. Porozumienie mówi, że dojście do neutralności miałoby nastąpić „zgodnie z zasadą sprawiedliwości i w kontekście zrównoważonego rozwoju i wysiłków mających na celu likwidację ubóstwa.”
Kluczowe elementy wyszczególnione w konkluzjach: termin, warunki i zachęty.
Termin, a właściwie trzy terminy: Do końca roku przywódcy zebrani w Radzie Europejskiej mają opracować szczegółowe wytyczne dla ostatecznego tekstu konkluzji. W praktyce oznacza to jeszcze dwie Rady Europejskie: w październiku (17-18.10) i grudniu (12-13.12) 2019 r. Drugi termin, to termin przyjęcia strategii określony jako „wczesny 2020”. Oznaczać on może w praktyce tylko marcową (26-27.03) Radę Europejską w 2020 r. Ostatni termin to również „wczesny 2020” i jest to termin przedłożenia strategii do Sekretariatu Konwencji klimatycznej.
Warunki: Zdaje się, że najważniejsze warunki zostały już ogólnie określone w tekście konkluzji. Na liście znajdują się: zachowanie konkurencyjności UE, sprawiedliwości i równowagi społecznej oraz wzięcie pod uwagę uwarunkowań krajowych. Także odniesienie do poszanowania prawa państw członkowskich do kształtowania własnego miksu energetycznego
Zachęty: Można podejrzewać, że podobnie jak w przypadku pakietu z 2014 r. konkluzje będą ostatecznie zawierały zapisy odnoszące się do możliwości pozyskania dodatkowych środków przy spełnieniu określonych warunków. Fundusz Modernizacyjny, Innowacji, czy pula solidarnościowa to możliwe przykłady takich rozwiązań opartych o krajowe uwarunkowania. Do tego kompromisy przy uzgadnianiu nowej perspektywy finansowej.
Państwa członkowskie nie mogą już odkładać na czas nieokreślony swoich wyborów dot. ścieżki transformacji. Dotyczy to także Polski, która oprócz ogólnych i jej dobrze już znanych haseł o bezpieczeństwie energetycznym, sprawiedliwej transformacji i specyficznych uwarunkowaniach krajowych, powinna móc zaproponować także konkretne rozwiązania związane z realizacją powyższych ogólników. Nie jest sztuką czekać na propozycje Komisji, a następnie odrzucać je jako niewystarczające.
Konieczne jest, aby Polska sama wiedziała czego potrzebuje i co może zaproponować w obszarach zarówno żądań, jak i ustępstw. W tym kontekście rzuca się w oczy obecny brak konkretów związanych z realizacją celów na 2030 r. Te właśnie niedostatki wskazała Komisja Europejska w swojej ocenie krajowych zintegrowanych planów na rzecz klimatu i energii. Najpoważniejszym zarzutem okazał się właśnie nie tyle brak celów, co sposobów ich realizacji. Równolegle procedowane powinny być także prace nad krajową strategią do 2050, gdzie Polska również powinna określić w jaki sposób zamierza obniżać emisje w przeciągu następnych 30 lat.
Oba dokumenty mają być sfinalizowane do końca roku. Jeśli będą zbieżne z polskimi postulatami negocjacyjnymi na Radzie Europejskiej oraz celami ochrony klimatu, to powinny to znacząco zwiększyć wiarygodność i szansę na uzgodnienie dobrych „zachęt” dla państw takich jak właśnie Polska. Wyniki szczytu nie są zadowalające, ale udało przyjąć nową strategiczna agenda dla UE na lata 2019-2024, gdzie również pojawia się temat klimatu, energii i zrównoważonego rozwoju. Agenda jest dokumentem, na podstawie którego wyznaczane są priorytety dla pracy Komisji Europejskiej. Komisja będzie miała ręce pełne roboty z uzgodnieniem wieloletnich ram finansowych (2021-2027), gdzie 25 proc. środków ma wesprzeć osiągnięcie celów klimatycznych. Ministrowie uczestniczący w obu radach doskonale zdawali sobie sprawę z powiązań pomiędzy dyskusją o strategii na 2050 r. a budżetem UE.
Obie dyskusje: o strategii i finansach, będą się przeplatać i nakładać, zmuszając do kompromisów zarówno Komisję, jak i państwa członkowskie. Należy jednak pamiętać, że dyskusja o nowym budżecie skończy się w tym roku, a wraz z nią może także skończyć się dyskusja o unijnej strategii 2050 r.