FIGURANT W RZĄDZIE!
Z wywiadów byłego ministra finansów bije głębokie zadowolenie z roli figuranta, w jakiej go obsadzono. Nie ma sobie nic do zarzucenia, bo przecież o niczym nie decydował, a więc też za nic nie odpowiada.
Minister jest od tego, żeby słuchać Nowogrodzkiej – mówił botanik, który wyleciał z rządu za „Polski Wał”.
Nikt wcześniej nie znał jego nazwiska, choć teraz nagle stał się popularny, ponieważ w kilku wywiadach mówi wprost, że równie mało w obecnym rządzie znaczy premier. Funkcja ministra sprowadza się do tego, że ma słuchać premiera, a ten po prostu wykonuje polecenia partii.
Były minister, ale też kolega Morawieckiego ze wspólnej pracy w Banku Zachodnim WBK, szczerze przyznaje, że przecież niewiele ryzykował. „Wiadomo było przecież, że jak premier poleci, to ja też”. Naturalne było, że lepiej, by poleciał minister finansów i może premier się uratuje, niż pewne odwołanie premiera.
Pan Kościński jasno wskazał winnego tej pisowskiej katastrofy: „Zleceniodawcą był Morawiecki”