Polaków czeka najwyższa podwyżka cen energii od sześciu lat. Przedstawiciele Ministerstwa Klimatu nie mieli żadnych wątpliwości: winnymi potężnych podwyżek energii w Polsce są Unia Europejska oraz Władimir Putin, o czym poinformowali przedstawiciele resortu.

– Wzrost cen surowca związany jest m.in. ze sporem o uruchomienie gazociągu Nord Stream 2 – mówił minister Maciej Małecki.

Podczas dzisiejszej komisji do spraw energii opozycja bez litości punktowała wcześniejsze zapowiedzi  braku podwyżek lub obietnice Jacka Sasina dotyczące rekompensat. Wytknięto też (posłanka PO Gabriela Lenartowicz), że rząd w ciągu ostatnich sześciu lat zrobił niewiele, by podwyżek uniknąć.

– Wiedzieliśmy o tym, jaki ma być poziom OZE w miksie energetycznym, wiedzieliśmy, jaką neutralność trzeba mieć w stosunku do 1990 roku, zgodziliśmy się na dekarbonizację – podkreślali przedstawiciele opozycji. Przypominali fiasko budowy kosztującej miliard złotych elektrowni w Ostrołęce, a także brak inwestycji w sieci przesyłowe.

Poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski przekonywał, że to handel emisjami w Europie hamuje rozwój transformacji, co ma wpływ na podwyżki. – To, co należy robić, to żądać od UE zniesienia parapodatku unijnego ETS. Chcemy, by te pieniądze pozostawały w Polsce – mówił.

Lenartowicz: Potrzebne 3D w energetyce

Posłanka PO Gabriela Lenartowicz, z którą „Wyborcza” rozmawiała tuż po zakończeniu prac komisji, nie ma wątpliwości co do przyczyn podwyżek.

– Rząd znalazł sobie kozła ofiarnego w postaci Unii Europejskiej i Putina, i sam czuje się rozgrzeszony ze swoich wcześniejszych deklaracji. Przede wszystkim jednak czuje się rozgrzeszony ze swojej bezczynności – mówi. – Obecne podwyżki w największym stopniu są pokłosiem nie polityki UE, tylko braku jakiejkolwiek polityki energetycznej, która sprzyjałaby transformacji, oraz braku osłon dla ubogich energetycznie, choć takie osłony są przecież w projektach złożonych przez nas u marszałka – dodaje.

Co może być receptą na wysokie ceny energii? Lenartowicz przekonuje, że potrzebne jest „3D”. – Po pierwsze, decentralizacja. Polacy chcą uczestniczyć w tym procesie. Po drugie, digitalizacja, czyli myślenie o cyfrowej, zielonej energii, zielonym zarządzaniu, a co za tym idzie mniejszym zużyciu. Wreszcie dekarbonizacja. To jest nieuchronne, ale do tego musi być mapa jakaś drogowa. A tej nie ma – mówi „Wyborczej”.

Posłanka ocenia, że pieniądze na ten cel są „przejadane”.

– Z handlu emisjami w tym roku mamy 30 mld wpływu. Połowa tych pieniędzy powinna być wydana na transformację, a druga na osłony społeczne zmian. A gdzie są pieniądze z rynku mocy? Gdzie te miliardy, które powinniśmy przeznaczyć na przyjazną transformację? – pyta. I wyjaśnia: – Te pieniądze są wysysane od konsumentów i zastępują pieniądze, które spółki energetyczne muszą wydawać na utrzymanie władzy przez obóz rządzący, przez PiS. Na zakupy mediów, sponsorowanie wydarzeń, które mają zapewnić utrzymanie przy władzy. Nie wspominając o pasieniu się w spółkach paliwowych i energetycznych działaczy PiS i Solidarnej Polski – ocenia posłanka.

Wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin na posiedzenie komisji nie przybył.

Poniżej zapis całości posiedzenia Komisji.